Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Powiat człuchowski. Muszą podnieść ze zgliszczy to, co zabrał im ogień

Beata Gliwka
Widok sczerniałych ścian w pokojach dzieci państwu Górskim trudno będzie zapomnieć
Widok sczerniałych ścian w pokojach dzieci państwu Górskim trudno będzie zapomnieć Beata Gliwka
Trzyletnia córeczka państwa Górskich z Jaromierza do tej pory boi się gwałtownych dźwięków. Słysząc trzask krzyczy, żeby wezwać policję. Po pożarze strasznie rozpaczała, bo spalił się się jej nowy wózek, który dostała na urodziny.

Właściwie zniknęło wszystko, co miały obie córeczki Górskich - mebelki, komputer, telewizor, zabawki, ubrania, książki.... Piętro budynku, gdzie znajdowały się ich pokoje, spaliło się na węgiel.

- Ale Bogu dzięki, że nic nikomu się nie stało. Mieliśmy wiele szczęścia, że pożar zauważyliśmy za dnia - mówi Piotr Górski, ojciec dziewczynek. - Coś trzasnęło, usłyszeliśmy szum i poszedłem sprawdzić na górę. Dopiero kiedy otworzyłem drzwi na piętro, pojawił się ogień. Wcześniej tylko się tliło. Na piętrze były sypialnie naszych córeczek. Gdyby to zdarzyło się w nocy, nie mielibyśmy szans na ratunek.

Przypomnijmy, pożar wybuchł we wtorek 22 grudnia, dokładnie dzień przed Wigilią Bożego Narodzenia. Doszczętnie spłonęło pierwsze piętro budynku i poddasze oraz dach. Zgłoszenie straż otrzymała o godz. 14.30, a działania zakończyła siedem godzin później. Na miejscu pracowało 29 strażaków. Gdy przyjechali pod dom, ogień był już w poważnym stadium. Płomienie wychodziły przez okna. Na szczęście nikt nie ucierpiał. Straty wstępnie oszacowano na 150 tys. zł. Czteroosobowa rodzina Górskich zamieszkała u rodziny w Jaromierzu. Pomagają im sąsiedzi, parafia i gmina. Dom, na szczęście, był ubezpieczony, ale trzeba go praktycznie odbudować od podstaw. Góra budynku jest spalona, a parter - zalany.

Nie tylko dla państwa Górskich była to smutna końcówka starego i początek nowego roku. W ciągu zaledwie trzech tygodni w powiecie człuchowskim doszło do pięciu groźnych pożarów. Najtragiczniejszy miał miejsce w ubiegły poniedziałek w Wierzchowie Wsi. W pożarze budynku "starej szkoły" zginął jeden z mieszkańców.

- Zgłoszenie otrzymaliśmy po godz. 7 rano. Na miejscu dało się zauważyć duże zadymienie - mówi Tomasz Marasz, rzecznik komendanta PSP w Człuchowie. - Dym dochodził z piwnicy, gdzie, jak się dowiedzieliśmy, prawdopodobnie wciąż przebywał mieszkaniec, który poszedł tam rano, żeby rozpalić w piecu. Udało się go odnaleźć i wyciągnąć z piwnicy, niestety około 50-letni mężczyzna, mieszkaniec domu, już nie żył, prawdopodobnie na skutek dymu i wysokiej temperatury panującej w piwnicy.

Niewykluczone, że przyczyną pożaru była usterka pieca. Jak zauważa Marasz, niesprawne instalacje to główna przyczyna pożarów w sezonie grzewczym.

Mieszkańcy budynku przy ul. Dworcowej, który palił się 19 grudnia w Przechlewie wrócili już do swoich mieszkań. Dzięki pomocy rodziny, ośrodka pomocy społecznej i wójta gminy szybko naprawiono spalony dach. Własnymi siłami ze stratami po pożarze uporali się mieszkańcy Stołczna, którym 17 grudnia spłonęły zabudowania gospodarcze i nadpalił się dom mieszkalny i drugiego pożaru w Jaromierzu z 27 grudnia. Do swoich mieszkań mogli wrócić też lokatorzy budynku tzw. starej szkoły w Wierzchowa Wsi, gdzie w poniedziałkowym pożarze zginął jeden z mieszkańców. Stan techniczny budynku jednak nie ucierpiał mocno. W najtrudniejszej obecnie sytuacji są mieszkańcy "bliźniaka" w Jaromierzu. Pożar, który wybuchł tu na dzień przed wigilią strawił doszczętnie pierwsze piętro budynku i poddasze oraz dach. Jednak i tu trwa już odbudowa. - W pożarze ucierpiała też druga część "bliźniaka", należąca do drugiej rodziny. Wspomagamy obie w remoncie dachu - mówi Ryszard Wójcik, kierownik GOPS w Człucho-wie. - Teren pogorzeliska został uprzątnięty, w razie potrzeby służymy pomocą fachowców. Najważniejszą kwestią na początek jest wykonanie stropu i dachu. Na razie właściciele muszą określić jakie materiały i w jakich ilościach będą potrzebne. Kiedy miną mrozy będzie można wziąć się do pracy. To była straszna tragedia, bardzo mocno pożar przeżyły dzieci. Na szczęście nikomu nic się nie stało, a widać jak wraz z postępem prac na twarz właściciela powoli wraca uśmiech.

A to niełatwe jeśli ma się w pamięci widok wyczekanego, wypieszczonego i... niespłaconego jeszcze domu, który w ciągu kilku godzin obraca się w zgliszcza.
- Nawet nie zdążyliśmy się nim nacieszyć. Przez 8 lat mieszkaliśmy na jednym pokoju. Dopiero, kiedy urodziła się druga córeczka, postanowiliśmy wziąć kredyt, kupiliśmy ten dom. Był świeżo po remoncie, wszystko nowe, meble dla dzieci, sprzęt... wie pani jak tu było pięknie? - Anna Górska nie może powstrzymać łez, patrząc na zwęglone ściany pokoików córek - 8 i 3-letniej.

Jednak jak ciągle sobie przypominają - mieli dużo szczęścia, bo choć straty są ogromne to nikomu nic się nie stało. W nieszczęściu mogą też liczyć na rodzinę i dobrych ludzi.
- Jesteśmy wdzięczni wszystkim, którzy pomagali nam w czasie pożaru i po nim. Szczególnie sąsiadom, którzy wynosili rzeczy z palącego się domu jakby były ich - mówi pani Anna. - Proboszcz i parafianie obdarowali nas ubraniami, szkoła zaoferowała podręczniki dla starszej córki, opieka społeczna pieniądze na remont dachu... - ogromnie wszystkim dziękujemy.

Jednak pomoc wciąż jest im potrzebna. Dom wymaga ogromnych nakładów, aby dało się w nim na powrót zamieszkać. Najbardziej przyda im się więc pomoc finansowa i materiały budowlane.
Wszyscy, którzy chcieliby ich wesprzeć mogą kontaktować się z GOPS w Człuchowie pod nr tel. 59 83 43 796

Ze statystyki
17.12. 2009 - w nocy ze środy na czwartek paliło się w Stołcznie. Stodoła i sąsiednia obora spłonęły niemal doszczętnie. W ostatnim momencie uratowano dom. Straty wstępnie oszacowano na 70 tys. zł.
19.12.2009 - pożar w budynku mieszkalnym na ul. Dworcowej w Przechlewie.Ogień strawił część dachu, pomieszczeń na piętrze i na parterze, spłonęła więźba dachowa i część wyposażenia. Straty oszacowano wstępnie na ok. 20 tys. zł.
23.12.2009 - palił się budynek mieszkalny tzw. blixniak w Jaromierzu. Doszczętnie spłonęło pierwsze piętro, poddasze oraz dach. Straty wstępnie oszacowano na 150 tys. zł.
27.12.2009 - Kolejny pożar w Jaromierzu. Zapaliła się konstrukcja dachu wokół komina. Cześć dachu uległa spaleniu, część musiałaz aostać rozebrana. Straty oszacowano wstępnie na 15 tys. zł.
04.01.2010 - pożar budynku wielorodzinnego w Wierzchowie Wsi. Zginał mężczyzna, znajdujący się w piwnicy, gdzie zaczął się pożar, jedna osoba trafiła do szpitala na obserwację. Spaleniu uległa piwnica i strop nad nią.
W 2008 roku straż pożarna interweniowała łącznie do 220 pożarów, z czego 48 były to pożary, które miały miejsce w ostatnim kwartale tego roku. Ponad połowa zdarzeń spowodowana była nieszczelnością przewodów kominowych.
W 2009 roku strażacy interweniowali do 264 pożarów, 52 z nich miały miejsce w ostatnim kwartale roku, a 75 procent z nich związana była z użytkowaniem instalacji grzewczych.

Czyścić, kontrolować, zamontować czujnik...
Tomasz Marasz, rzecznik komendanta PSP w Człuchowie: Nasilenie się pożarów jest typowe dla końca roku. Instalacje grzewcze często są zaniedbywane w ciągu roku, potem z nastaniem zimna nagle ruszają pełna parą. Często okazuje się wtedy, że nie były w pełni sprawne. Stąd do znudzenia przypominamy o obowiązkowych przecież przeglądach i czyszczeniu przewodów kominowych i wentylacyjnych, przestrzeganiu prawa budowlanego. Wykonując czyszczenie mamy szansę na odkrycie i naprawienie ewentualnych usterek jeszcze przed sezonem grzewczym. Tymczasem mieszkańcy często o nich zapominają i nie wiedzą nawet, że śpią na tykającej bombie.
Co roku jest tak, że wiosną gasimy więcej pożarów ze względu na wypalanie traw, a pod koniec roku - tych związanych instalacjami grzewczymi. Te ostatnie mają miejsce w w budynkach mieszkalnych przez co stwarzają dużo większe zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi. Mogą skończyć się tragicznie. Ich przyczyną są zaś najczęściej nieszczelne przewody kominowe. Oprócz systematycznego kontolowania instalacji grzewczych zachęcam też do instalowania czujników dymu, sam zresztą mam taki w domu. Urządzenie kosztuje jakieś 30-40 złotych, a może uratować życie. Szczególnie w porze nocnej czujnik może być jedynym ostrzeżeniem, że pojawił się pożar.
Inna sprawa, że w piwnicach i na strychach, gdzie najczęściej pojawia się ogień zazwyczaj mamy mnóstwo niepotrzebnych i łatwopalnych rzeczy. Nie tylko sprzyjają szybkiemu rozprzestrzenianiu się pożaru, ale i utrudniają ratownikom poruszanie się po pomieszczeniu.

5
pożarów, kilkaset tysięcy strat, jedna osoba nie żyje - to strażacki bilans ostatnich trzech tygodni

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czluchow.naszemiasto.pl Nasze Miasto