Człuchów. Gdzie są lekarze?

Dwieście czterdzieści sześć dni - tyle średnio wynosiło w ubiegłym roku obłożenie na jedno szpitalne łóżko w człuchowskim szpitalu.
Najgorzej jest na oddziałach noworodkowym, położniczym i oddziale intensywnej opieki medycznej. Przez cały rok do szpitala przyjęto 7768 pacjentów. Według Jolanty Bokiej, dyrektora człuchowskiego szpitala mogłoby być ich więcej, gdyby nie niedobór lekarzy. Brakuje anestozjologów, położników, w Człuchowie nie ma żadnego neonatologa.
- Te niedobory bardzo trudno uzupełnić - nie ukrywa Jolanta Bokiej. - Największy kłopot mamy na oddziałach noworodkowym i położniczym. Gdyby byli lekarze, prawdopodobnie mielibyśmy i więcej pacjentek. Zazwyczaj idą one za lekarzem.
Inny kłopot to przestarzały sprzęt. Do wymiany nadaje się na przykład baza ultrasonografu. Na oddziale intensywnej opieki medycznej znajdują się urządzenia z 1963 roku. Do wymiany nadaje się właściwie cała baza ratunkowo-transportowa. O tym, że człuchowskie karetki pogotowia już dawno powinny odjechać na emeryturę, nikogo nie trzeba przekonywać. A przez cały ubiegły rok "R"-ka i karetka wypadkowa wyjeżdżały w sumie 1567 razy. Samochody transportowe wyruszały w trasę 8574 razy.
Sprawozdanie na temat pracy szpitala w ubiegłym roku i planów na najbliższą przyszłość dyrektor Bokiej przedstawiła podczas ostatniej sesji powiatowej.
- A może szpital powinien zawęzić specjalizację - zastanawiał się radny Józef Bil.
- Oddanie jakiegokolwiek oddziału oznaczałoby likwidację szpitala - odpowiadał Aleksander Gappa, starosta człuchowski.
Co będzie działo się wokół szpitala w 2006 roku? Jest szansa na to, że uda się otrzymać pieniądze z funduszy norweskich. Być może szpital zostanie doposażony w sprzęt przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy.
- Na pewno będziemy musieli zrestrukturyzować nasze zobowiązania i poprawić wizerunek szpitala jako płatnika - nie ukrywała podczas sesji Jolanta Bokiej. - Niektóre z nich są dość mocno posunięte w egzekucji komorniczej.