MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Nie żyje człuchowski dziennikarz Grzegorz Janowczyk. Miał 64 lata

Maria Sowisło
Maria Sowisło
fot. z arch. UM w Człuchowie
Nie żyje Grzegorz Janowczyk, człuchowski dziennikarz i miłośnik historii.

Grzegorz Janowczyk zmarł dzisiaj rano (13.03.2020 r.) po ciężkiej chorobie. W ubiegłym roku promował swoją książkę „Lotnik. Śladami sierżanta Jana Mikszy”. Jest to opowieść o losach sierżanta Jana Mikszo, pochodzącego z Wilna żołnierza, lotnika Royal Air Force (Królewskich Sił Lotniczych), który po wojnie prawie pół wieku spędził w Człuchowie. To niezwykła historia o człowieku, którego wielu człuchowian mijało na ulicy i nie zastanawiało się bliżej nad tym, kto to jest. Takie właśnie niezwykłe historie lubił Grzegorz Janowczyk. W zawodzie dziennikarza przepracował długie lata. Związany był z redakcjami „Głosu Pomorza”, „Dziennika Bałtyckiego” i „Tygodnika Człuchowskiego”. Nigdy nie mówił za wiele ale zawsze dał się „wygadać” rozmówcy. Mało tego. Potrafił wyjść z domu i po kilku krokach mieć kilka tematów. Rozmawiając z nim, nie można było mieć pewności czy mówi poważnie, czy tylko zmusza do myślenia, a może żartuje... Żył swoim tempem…
Pogrzeb odbędzie się prawdopodobnie we wtorek.

A teraz trochę prywatnie od autora tego tekstu. Wierzę, że Czytelnicy mi wybaczą:
Podziwiałam Grzesia za spokój, pogodę ducha, warsztat, lekkość słów… Uwielbiałam rozmowy z nim. Wcale nie o tekstach do zrobienia. O życiu, o ciekawych ludziach, których spotkał, anegdoty z pracy i współpracy z innymi redakcjami. Zawsze się zastanawiałam, czy historie które opowiadał były prawdziwe. Dziś się tego już nie dowiem. Żałuję, że nie dałam się przez niego namówić na wiele projektów związanych z mediami. Z nim udałoby się nam.
Pamiętam też reportaż, którego temat wywołał u mnie konsternację. Bo nie wyobrażałam sobie, żeby pisać duży tekst o… plakatach wyborczych. A Grześ napisał. Z charakterystyczną dla siebie lekkością i szalenie inteligentnym dowcipem. To tylko jeden tekst, a popełnił ich wiele. Zawsze był skromny i nie wierzył, że uwielbiam jego słowa, zdania… Namówić go do napisania reportażu na dowolny (wybrany przez niego) temat – graniczyło z cudem. Ale udawało mi się go przekonać.
Będę wspominać historie, jakie opowiadał mi o szwendaniu się z Cyganami, o dzieciach, z których był dumny, o papudze, która go notorycznie wkurzała…
Pod powiekami mam obraz, kiedy siedział za biurkiem, naprzeciwko mnie w chojnickiej redakcji „Dziennika Bałtyckiego”, z kubkiem pierońsko mocnej kawy… Będę słyszeć: Marysia, idziesz na fajkę?

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom - fałszywe strony lotniska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czluchow.naszemiasto.pl Nasze Miasto