Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Były człuchowski radny skazany przez sąd w Poznaniu. Złapał złodzieja i miał go przykuć do kraty w sklepie

Redakcja
Łukasz Gańcza, był radnym RM w Człuchowie w poprzedniej kadencji. W ostatnich wyborach nie kandydował
Łukasz Gańcza, był radnym RM w Człuchowie w poprzedniej kadencji. W ostatnich wyborach nie kandydował Fot. Archiwum
Łukasz Gańcza (zgodził się na ujawnienie pełnych danych i wizerunku), były człuchowski radny został skazany przez sąd w Poznaniu na 10 miesięcy pozbawienia wolności (w zawieszeniu na rok) za to, że rzekomo przypiął kajdankami do kraty i pobił złodzieja, który ukradł piwo w jednym z prowadzonych przez niego sklepów. Sprawa wywołuje ogromne emocje w stolicy Wielkopolski. Ze szczególną uwagą przyglądają jej się właściciele innych sklepów, dla których drobne kradzieże to prawdziwa plaga.

Do zdarzenia doszło w lutym ubiegłego roku w sklepie na poznańskiej Wildze. Łukasz Gańcza prowadzi w Poznaniu 4 sklepy. Ten jest największy.
- Zostałem pomówiony przez człowieka, który okrada całą okolicę – mówi Łukasz Gańcza. - Dowodów żadnych nie ma. To było słowo przeciwko słowu. Niestety trafiłem na sędziego „nietypowego w swoich osądach”. Większość jego wyroków jest podważanych w apelacji. Oczywiście będę się odwoływał. Nie mogę pozwolić na to, żeby sklepowi złodzieje śmiali nam się prosto w nos. Człowiek, który mnie oskarżył z kradzieży zrobił sobie sposób na życie. Ma mieszkanie socjalne, dostaje jakiś zasiłek, od 15 lat nie pracuje, bo podobno nie może sobie znaleźć pracy. W tej chwili chodzi z podniesioną głową, bo pokazano go w telewizji, poza tym cieszy się, że dostanie 1000 złotych, które mam mu wypłacić jako grzywnę.
W lutym ubiegłego roku Wiesław R. miał przyjść do sklepu na Wildze. Pokręcił się po sklepie i podszedł do kasy z jednym piwem – drugie miał schowane w torbie. W sklepie jednak zauważono próbę kradzieży.
- Mnie tego dnia w sklepie nie było – mówi Łukasz Gańcza. - Ten pan był znany w okolicy i pracownice zwracały na niego szczególną uwagę. Zadzwoniła do mnie pracownica z informacją, że policja jest w sklepie. Policjanci chcieli ode mnie zapis monitoringu. Niestety nie mogłem go im dać, gdyż monitoring miałem w rozsypce. Miałem jedynie podgląd na to co się dzieje w sklepie, monitoring natomiast nie działał.
Kilka dni później policjanci po raz kolejny przyjechali do sklepu, zapytali właściciela czy kogoś przetrzymywał i pobił. Wówczas zaczęła się cała historia, której finał miał miejsce kilka dni temu w sądzie.
Co ciekawe, w sklepie nie ma kraty, do której rzekomo miał być przykuty R. Podczas procesu próbowano jednak wykazać, że zostały one zdjęte po całym zdarzeniu. Według Łukasza Gańczy argumentów przemawiających za jego słowami jest zdecydowanie więcej. Stąd też apelacja.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czluchow.naszemiasto.pl Nasze Miasto