Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Człuchów, Bydgoszcz. MisjaMarcin - walczą o życie dla swojego synka!

Beata Gliwka
Beata Gliwka
arch. własne rodziny
”Sześć miesięcy, jak będzie miał szczęście - dziewięć” - taką informację usłyszała od lekarza mama ośmioletniego Marcina Żal. Nasz syn ma w głowie guza, nieoperacyjnego glejaka. Gdy rodzic słyszy takie słowa, zapada się w czarną otchłań. Nie dociera tam światło, dźwięk, nie dociera nic. Jest tylko ta przerażająca myśl — nasze dziecko umiera… - wspomina tę chwilę. Ale rodzice nie dali sobie czasu na rozpaczanie. Kiedy lekarze w Polsce rozłożyli już bezradnie ręce, znaleźli terapię dla synka w Londynie. Teraz zbierają pieniądze, żeby mógł tam pojechać – na początek potrzebują ponad 300 tys zł. A wyjazd już 27 maja! W pomoc włączyły się szkolne koleżanki z Człuchowa. - Mama Marcina, z domu Frankowska, jest stąd, z Człuchowa - mówią. - Tu chodziła do szkoły podstawowej, liceum, zdawała maturę, tu mieszka jej rodzina i większość znajomych. Dlatego prosimy, aby kto tylko może – wsparł tę wspaniałą rodzinę...

Kiedy byli w Człuchowie na Boże Narodzenie jeszcze nic nie wskazywało, że coś niedobrego się dzieje. Zaczęło się od zawrotów głowy, a 17 stycznia dziecko trafiło na onkologię w Bydgoszczy. Marcin nie mógł chodzić, mówić… Guz blisko pnia mózgu dał o sobie znać. Marcin jest już po radioterapii. Guz nieco się zmniejszył. Ale to wszystko co lekarze mogli tu zrobić – mówi Anna Żuberek, która wraz z Renatą Rumińską zjawiła się w naszej redakcji, żeby opowiedzieć tę historię. - Potrzebują niebotycznej kwoty, bo ponad 600 tys zł. 27 maja mają wyjechać do Londynu, gdzie został zakwalifikowany do innowacyjnej terapii. Na początek wpłacić muszą 350 tys zł. - tyle więc muszą zebrać w najbliższych dniach.

Państwo Żal mieszkają obecnie w Bydgoszczy, przenoszą się dość często, bo tata Marcinka jest wojskowym. Cała rodzina zakochana jest w bieganiu, Marcin zaczął biegać z rodzicami już mając 4 latka, jako 2-latek towarzyszył im na rowerku. Tym mocniej wszyscy odczuwają jego chorobę, która z dnia na dzień odebrała mu całą sprawność.
Marcin jest podopiecznym fundacji Się pomaga i Kawałek nieba. Za ich pośrednictwem zbierane są pieniądze na leczenie.
Na bieżąco losy Marcina i przebieg leczenia można śledzić leczeniu profilu facebookowy Misja Marcin - Marcin Żal.

Nowotwór, choć okrutny, jest sprawiedliwy - może przyjść do każdego z nas. Nie rozróżnia biednych i bogatych, dorosłych i dzieci... Jesteśmy zwykłą, kochającą się rodziną: mama, tata, córeczka i synek — najmłodszy. To właśnie jego na swój cel obrała śmiertelna choroba… Zaczęło się niewinnie, bo kto podejrzewa, że lekkie zawroty głowy to objaw nowotworu? I to u tak małego dziecka?! Nawet przez myśl nam nie przeszło. Marcinek zawsze był aktywny, kochał sport, biegał, szalał na boisku… Teraz bardzo za tym tęskni. Wierzy, że wyzdrowieje i jeszcze zagra w piłkę. Jak wytłumaczyć 9-latkowi, że jest inaczej...?
W grudniu zeszłego roku synek zaczął skarżyć się na to, że kręci mu się w głowie. Nic szczególnego, przecież czasami każdemu się zdarza. Gdy był przygaszony, sądziliśmy po prostu, że ma gorszy dzień. W styczniu były ferie, wybraliśmy się z rodziną na łyżwy. Wtedy szok — Marcin, który dotychczas świetnie sobie radził na lodzie, nagle zaczął się przewracać, jakby zupełnie zapomniał, jak się jeździ! Zaczęliśmy się naprawdę niepokoić.
Przypomniało nam się, że synek uderzył się w głowę podczas lekcji WF, sądziliśmy, że to może od tego... Lekarz pierwszego kontaktu skierował nas do poradni chirurgicznej. Tam już podczas pierwszych badań chirurg stwierdził, że jest coś nie tak — Marcin nie potrafił nawet dotknąć palcem swojego nosa. Od razu w trybie pilnym trafiliśmy na oddział neurologii. Tam już zostaliśmy…
Zupełnie nieoczekiwanie nasz bezpieczny, spokojny świat zniknął, a jego miejsce zajęła smutna przestrzeń między szpitalnymi ścianami. Tomografia, a potem rezonans wykazały, że w główce syna jest 4-centymetrowy guz! Pani ordynator wzięła nas na rozmowę. Byliśmy w szoku… Jednak chyba nawet ona nie wiedziała, z jak poważnym wrogiem przyjdzie nam się zmierzyć. Uspokajała nas, że dzisiaj jest świetna technologia, że guzy da się usunąć co do milimetra.
Pomyliła się. Nie dotyczy to glejaków, szczególnie w tak trudnym umiejscowieniu. Guza Marcinka nie da się wyciąć…
Po wielu konsultacjach i nieudanej biopsji lekarze w kraju stwierdzili, że nie ma ratunku, nie ruszą guza. Można jedynie naświetlać i ewentualnie podać chemię, która i tak nie pomoże… Radioterapia właśnie dobiegła końca. W najbliższą niedzielę Marcin będzie miał rezonans, który pokaże, w jakim stanie jest guz. Mamy tak mało czasu…
Gdy zapadła diagnoza, od razu zaczęliśmy szukać ratunku na własną rękę. Śledziliśmy wszystkie metody leczenia, rozmawialiśmy z rodzinami, czytaliśmy wyniki badań naukowych. Ciocia Marcina pojechała do Londynu z jego wynikami, na konsultację do specjalistów. Właśnie tam usłyszeliśmy, że to nie musi być koniec, że nie musimy bezradnie czekać na śmierć własnego dziecka, że jeszcze można coś zrobić! Nowatorskie leczenie wszczepienia cewników do głowy, a potem osiem cykli chemii, skierowanej wprost do guza — to jest nadzieja, której kurczowo się trzymamy, ostatnia deska ratunku. Niestety, terapia CED w Londynie nadal jest traktowana jako eksperymentalna, chociaż przynosi wspaniałe rezultaty. Nie będzie refundowana, musimy sami zapłacić ogromną sumę…
Nie wiemy, jak będzie, co nas czeka. Wiemy jednak, żeby w ogóle Marcinek miał szansę na życie, musimy zebrać ponad 600 tysięcy złotych! Zakwalifikowaliśmy się do leczenia w Londynie, bo wszystko wskazuje na to, że guz zareagował na naświetlania — chwilowo cofnęły się problemy ze wzrokiem i słuchem, synek czuje się dobrze i właśnie dlatego myśli, że już zdrowieje, a koszmar się kończy. Niestety, tak nie jest…
Jeśli nie rozpoczniemy leczenia w Londynie, to będą ostatnie wakacje Marcinka. Chcemy, by były szczęśliwe, by korzystał z beztroski dzieciństwa, jak najdłużej się da. By bawił się, śmiał, marzył… Nie możemy mu powiedzieć, że te marzenia nigdy się nie spełnią… Nasze jest tylko jedno — zrobić wszystko, by dać synkowi szansę. Nigdy sobie tego nie wybaczymy, jeśli się nie uda, dlatego z całego serca prosimy, pomóż nam ratować Marcinka…”

Rodzice

Pomóc Marcinowi można dokonując też wpłaty na konto:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
Santander Bank
31 1090 2835 0000 0001 2173 1374
Tytułem: “2155 pomoc dla Marcina Żal”
wpłaty zagraniczne – foreign payments to help Marcin:
Aby przekazać 1% podatku dla Marcina:
należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243
oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać “2155 pomoc dla Marcina Żal”

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czluchow.naszemiasto.pl Nasze Miasto