Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Człuchów. Jasnowidz wskazał trop dzięki któremu rodzina z Mazowsza odnalazła psa

Piotr Furtak
Piotr Furtak
Fot. Materiały właścicielki psa
Cztery miesiące po zniknięciu Krzysztof Jackowski, człuchowski jasnowidz wskazał trop, który pomógł rodzinie z Mazowsza odnaleźć jednego z dwóch zaginionych psów. Helcia była wygłodzona, zziębnięta, ale żywa.

Cała historia rozpoczęła się 12 lipca. Wówczas to zaginęły dwa psy należące do rodziny pani Żanety* . Szukano ich wszędzie, bez efektu jednak. Pojawiały się głosy, że ktoś, gdzieś widział podobne pieski, po sprawdzeniu nie udało się jednak potwierdzić tych informacji. Kilka dni temu rodzina skontaktowała się z jasnowidzem z Człuchowa.
- Dostałem obrożę Helki, jednego z tych piesków – mówi Krzysztof Jackowski. - Miałem wrażenie, że może ona nie żyć. Powiedziałem im, że są osobno, że w odległości około 3,5 kilometra od miejscowości w której mieszkają. Poprosiłem, żeby obeszli domy w miejscowości koło żwirowni. Jakaś kobieta powiedziała im, że widziała podobnego do opisu psa w pustostanie w tej właśnie wsi. Faktycznie tam była Helka. Pies leżał zwinięty w kłębek, przed tym domem. Na początku ich nie poznawał, dopiero, gdy zaczęli go wołać po imieniu – zerwał się, dobiegł do nich. Będę próbował szukać jeszcze tego wilczura. Mam nadzieję, że również jego uda się znaleźć.
Pani Żaneta z którą udało nam się porozmawiać jest szczęśliwa, wierzy jednak w to, że uda się znaleźć również drugiego psa.
- Nasza księżniczka się znalazła, ale wciąż nie przestajemy szukać – mówi mieszkanka Mazowsza. - Przez cały czas jest tęsknota za drugą połową, a z drugiej strony ogromna radość, że znalazła się Helcia.
Właścicielka suczki podkreśla, że jasnowidz nie wskazał konkretnego miejsca, zasugerował nawet, że Helcia może nie żyć – z jego ust padło jednak magiczne słowo, które pomogło dotrzeć do zguby.
- Pan Krzysztof nie wskazał nam miejsca, wręcz powiedział, że jej nie czuje i prawdopodobnie Helka nie żyje, najważniejsze jednak, że padło u niego hasło „żwirownia” - mówi pani Żaneta. - Sprawdziliśmy wszystkie miejscowości dookoła żwirowni. Helka była na wsi w bezpośrednim sąsiedztwie żwirowni. Po czterech miesiącach poszukiwań mieliśmy promyk nadziei. W miejscowości, gdzie ją ostatecznie znaleźliśmy, byliśmy wcześniej. Wówczas nie udało się natrafić na jej ślad. Po rozmowie z panem Krzysztofem byliśmy zdeterminowani. Postanowiliśmy sprawdzić wszystko krok po kroku, patyk po patyku... Dzięki temu Helka jest z nami.
Krzysztof Jackowski podkreśla, że odnalezionych psów ma „na swoim koncie” zdecydowanie więcej.
- Pamiętam, jak parę lat temu była u mnie mieszkanka Gdańska, której zaginął pies – kundelek – mówi jasnowidz. - Ja wskazałem im miejscowość w pobliżu Gdańska. Powiedziałem, że pies jest na terenie tartaku. Pytała pracowników – nikt psa jednak nie widział. Jeszcze z tartaku zadzwoniła do mnie. Powiedziałem jej, że prawdopodobnie pomyliłem się, że postaram się powtórzyć wizję… Nie minęło 20 minut, jak zadzwoniła kolejny raz. Krzyczała przez telefon. Ja słyszałem skomlenie psa. Okazało się, że przy deskach składowanych w wielkich sztaplach był pies. Gdy córka tej pani zaczęła nawoływać psa po imieniu – kundelek wyskoczył zza tych desek.

* Imię właścicielki psa na jej prośbę, zostało zmienione

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czluchow.naszemiasto.pl Nasze Miasto