Człuchów. Leszek Miller przyjechał z wizytą - zwiedził zamek i kupił buty


Wizyta w Człuchowie rozpoczęła się w zamku. Leszek Miller i towarzyszący mu działacze SLD nie mogli jednak skorzystać z wind w wieży gdyż podczas burzy, która przeszła nad powiatem człuchowskim w nocy z soboty na niedzielę, doszło do awarii i na zamku nie było prądu. Na wieżę można było więc dostać się jedynie po schodach. Co więcej, na części trasy było bardzo ciemno. Wyglądało jednak na to, że ekspremierowi to nie przeszkadzało.
 Jedną z głównych części programu był spacer po człuchowskim Rynku. 

- Chyba już wcześniej byłem w Człuchowie, ale nie przypominam sobie tego dokładnie - odpowiadał na nasze pytanie Leszek Miller. - Przez tyle lat w polityce byłem w zasadzie wszędzie, w Człuchowie na pewno też.

Większość człuchowian była co najmniej zaskoczona wizytą tego właśnie polityka w Człuchowie. Informacje o gościu pojawiły się w mieście w zasadzie dopiero w dzień wizyty. Szybko znaleźli się jednak tacy, którzy, którzy chcieli podzielić się z nim swoimi problemami.

- Mieliśmy piękny dworzec PKS. Teraz na autobus trzeba czekać w oparach benzyny, bez poczekalni... - skarżyła się jedna z człuchowianek.

O zajęcie się problemem były premier poprosił jednego z radnych powiatowych, który mu towarzyszył.
Podczas spaceru po Rynku Leszek Miller wstąpił do jednego ze sklepów obuwniczych, gdzie wybrał buty dla jednej z hostess. Co ciekawe - wybrane przez niego buty razu spodobały się dziewczynie. Wprawdzie były premier sugerował, aby przyszła właścicielka butów wybrała obuwie z gładką skórą, a nie z zamszu, ale dziewczynie bardziej spodobały się te zamszowe.
- Najwyżej nie pospacerujesz w nich podczas deszczu - ostrzegał premier.