18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Człuchów. Ryszard Szybajło odpowiadał na pytania od Czytelników i Internautów

Wojciech Piepiorka
Na spotkanie z burmistrzem przyszły dwie mieszkanki
Na spotkanie z burmistrzem przyszły dwie mieszkanki Wojciech Piepiorka
Przedstawiamy zapis rozmowy z burmistrzem Człuchowa Ryszardem Szybajłą, która powstała w wyniku naszej zabawy „Zadaj pytanie". Problemy, o które pytaliśmy, zgłaszali nam Czytelnicy i Internauci.




Na spotkanie przyszły tylko dwie osoby, a z tych, którzy wcześniej przesłali nam swoje propozycje pytań, nie pojawił się nikt...

Nie ukrywam, że takiej sytuacji się spodziewałem, ponieważ anonimowo można różne rzeczy pisać w internecie, udając, że dba się o dobro miasta i jego mieszkańców. Chciałem się spotkać z tymi ludźmi, by odpowiedzieć im na pytania prosto w oczy. Po dzisiejszym spotkaniu mogę powiedzieć, że tych, którzy byli autorami pytań, a podejrzewam, że były to dwie-trzy osoby, nie interesuje dobro miasta i odpowiedź burmistrza, ponieważ w swoich pytaniach jednocześnie udzielali odpowiedzi. Według mnie, te pytania zostały zadane tylko po to, by ich autorzy wyrazili swoją negatywną opinię.



Taka jest specyfika internetu, ale musimy też wziąć pod uwagę to, że zmieniliśmy zasady w trakcie gry, bo od początku założenie było takie, że Czytelnicy i Internauci składają propozycje pytań, a my je w ich imieniu zadajemy. Dopiero później wynikła pana inicjatywa ze spotkaniem.

Ja nie ukrywam, że zamierzeniem mojej propozycji, by zaprosić autorów pytań do ratusza, było udowodnienie, że nie będą oni mieli odwagi przyjść, spojrzeć mi w oczy i samemu zadać pytania. Ta dzisiejsza sytuacja dowodzi też temu, że osób zadających pytania jest mniej niż pytań.



Kiedy wymyśliliśmy tę zabawę, nie proponowaliśmy otwartej debaty, bo zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że poprzez internet pytań napłynie najwięcej. Liczyliśmy jednak, że więcej pytań będzie rzeczowych. Niestety sporą część musieliśmy odrzucić, bo nie nadawała się co cytowania.

Z mojego punktu widzenia to z całą pewnością nie jest zabawa.



Przejdźmy jednak do meritum. Pan Andrzej pyta o konkrety w sprawie ul. Łąkowej. Kiedy zostanie wyremontowana?

Bardzo poważnie podeszliśmy w tej kadencji do tematu remontu ulicy Łąkowej i Kamiennej. Swego czasu był pomysł by pozyskać środki zewnętrzne i wyremontować te dwie ulice na raz. Powstał Narodowy Program Przebudowy Dróg i życie nam pokazało, że tylko ulica Kamienna miała szanse na spełnienie kryteriów tzw. schetynówki i otrzymanie grantu, co zresztą nam się udało. To zadanie kosztowało około 4 mln zł, z czego 1,7 mln zł otrzymaliśmy z zewnątrz. Miasta nie byłoby jednak stać na jednoczesne wejście w ulicę Łąkową. Została ona przesunięta na następną kadencję. O remont tej ulicy mocno zabiegają radni i w urzędzie doskonale sobie zdajemy sprawę, że jej stan trzeba poprawić. Trzeba jednak wiedzieć, że w mieście jest 27 dróg z nawierzchnią żużlową i gruntową o łącznej długości prawie 8 kilometrów. Byłym niepoważny, gdybym powiedział, że w ciągu jednej czy dwóch kadencji jesteśmy w stanie wyremontować je wszystkie.



„Rex" pisze, że zadała sobie trud zsumowania dotacji pozyskanych przez miasto i zamiast 20 mln zł, o których pan mówił, wyszło jej mniej niż 16 mln zł, z czego nieunijnych ponad 7 mln zł.

Zadań, na które otrzymaliśmy dofinansowanie od 2007 roku, było 19 na łączną kwotę dokładnie 19 mln 75 tys. zł. Wliczamy tu zarówno środki unijne, jaki i dotacje rządowe: termomodernizacja podstawówki i przedszkola 1,6 mln zł z zewnątrz; budowa orlika 666 tys. zł; przebudowa hali gimnazjum 400 tys. zł; remont ul. kamiennej 1,75 mln zł; rewaloryzacja Lasku Luizy 1,5 mln zł; remont zamku 4,4 mln zł; place zabaw i boisko przy podstawówce 5,6 mln zł; projekt turystyczny „Kraina czystych jezior i rzek" 1,65 mln zł; remont kościoła Św. Jakuba 455 tys. zł; rekonstrukcja średniowiecznej machiny oblężniczej 7,5 tys. zł. Mamy tu też tzw. projekty miękkie: 61,5 tys. zł na zakup samochodu do przewożenia niepełnosprawnych; 50 tys. zł na projekt „Świeży umysł mam, bo po lekcjach sport uprawiam"; 3 tys. zł na projekt „Popołudnie sportowe i każde dziecko jest zdrowe"; 30 tys. zł na projekt „Człuchów - Uslar Dni Przyjaźni"; 18 tys. zł na projekt „Zostań małym twórcą"; 5 tys. zł na projekt „Pływam i radość odkrywam"; 5 tys. zł na projekt „Sport po 16-tej uprawiamy i uśmiechnięte buzie mamy!"; 235,6 tys. zł na projekt „Przedmioty kluczowe są odlotowe!" i 616 tys. zł na „Promocję integracji społecznej na terenie miasta Człuchów".



Internauta o pseudonimie „Bujak W" pyta czy prawdą jest, że strategiczne decyzje podejmuje pan dopiero po konsultacji ze starostą?

Wszystkie decyzje, które podejmuję, są moimi decyzjami, za które przecież odpowiadam. Nie może być mowy o tym, że ktoś za mnie podejmuje decyzje. Są jednak sprawy związane z powiatem, które wymagają konsultacji ze starostą. Uważam, że jako rozważny człowiek potrafię wysłuchać opinii ludzi spoza urzędu, jak i z ratusza. Zdradzę swoją tajemnicę, że w każdy poniedziałek spotykam się z kadrą kierowniczą miasta i omawiamy nasze najbliższe plany i działania. Ostatecznie ja podejmuję decyzje, ale są one poparte dyskusją i konsultacjami.



„Stiv" pyta dlaczego zlikwidował pan transmisje z obrad Rady Miejskiej i dlaczego ich nie ma?

Ktoś przypisuje mi zadziwiającą władzę nad mediami. Osobiście dwa albo trzy razy byłem u właścicieli kablówki po to żeby wznowić transmisje. Niestety, poinformowali nas, że nie ma takiej możliwości.



A dlaczego na własną rękę tego nie zrobicie?

Można to przemyśleć, ale nie ukrywamy, że problemem są koszta. Natomiast z ewentualnymi transmisjami przez internet pewnie skutek odbioru byłby taki, jak z naszym dzisiejszym spotkaniem. Grupa ewentualnych odbiorców byłaby wąska, głównie byliby to młodzi ludzie. Po to, aby dotrzeć do wszystkich ludzi, także w podeszłym wieku, wydajemy darmowy biuletyn informacyjny „Prosto z ratusza", podajemy wszystkie informacje na stronie internetowej Urzędu Miasta i na bieżąco przekazujemy wszystkie informacje do mediów. Nie wykluczam jednak możliwości przeprowadzenia takich transmisji. Decyzję pozostawiam radnym.



„Ciekawski" pyta kogo widziałby pan na swoim stanowisku, jeśli nie zostałby pan burmistrzem na kolejną kadencję?

Na poważnie odpowiem, że kogoś kto kontynuowałby to, co do tej pory robimy, bo odbiór społeczeństwa jest bardzo dobry. W żartach odpowiem, że zagłosowałbym na tych „wszechwiedzących", którzy zadają w internecie pytania, jednocześnie samemu sobie na nie odpowiadając.



Pytanie od „Sary": Na stronie internetowej Miejskiego Forum Samorządowego przeczytałem ogólnikowy sześciopunktowy program burmistrza Szybajło i mam pytanie dlaczego do tej pory nie podjął się Pan i nie zaplanował na ostatni rok tej kadencji realizacji trzech spośród sześciu tematów?

Uważam, że wszystkie w całości lub w jakimś stopniu zostały zrealizowane. Jeśli chodzi o „przygotowanie terenów pod inwestycje oraz wspieranie osób z inicjatywami gospodarczymi" to powiem, że nigdy dotąd nie było zrobionych tyle miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego z terenami pod inwestycje i budownictwo, co w tej kadencji. Najlepszym dowodem na to, że jesteśmy przyjaźni przedsiębiorcom jest to, że magazyn przedsiębiorców „Europejska firma" umieścił nas na siódmym miejscu na Pomorzu w rankingu miast przyjaznych biznesowi przed Chojnicami, Słupskiem, czy Starogardem Gdańskim. W punkcie „Wspieranie walorów historycznych i przyrodniczych naszego maista" wystarczy powiedzieć o remoncie zamku i rewitalizacji parku. Kolejny punkt to „Budowa dróg osiedlowych, chodników, ścieżek rowerowych i poprawa estetyki budynków". W historii miasta nikt przed nami nie odważył się rewitalizować straszących swoim wyglądem budynków w centrum miasta. Nigdy nie powstało też tyle chodników i ciągów rowerowych, co w tej kadencji. W sprawie „pozyskiwania środków zewnętrznych, przede wszystkim z Unii Europejskiej" też bijemy rekordy. Dalej mamy „Oferowanie dzieciom i młodzieży bezpiecznych form spędzania wolnego czasu". Nigdy w historii miasta nie mieliśmy ponad 1,3 mln zł na zajęcia pozalekcyjne. Punkt „Ścisła współpraca ze środowiskiem lokalnym, stowarzyszeniami oraz samorządami miast i gmin" też wcielam w życie. Weźmy pod uwagę choćby to, że nigdy wcześniej nie było tak dobrej współpracy między samorządami z powiatu człuchowskiego. Podobnie jest z organizacjami samorządowymi i środowiskiem lokalnym.



W sprawie zamku i parku „Kiks" zauważa, że są to inwestycje, które nie będą przynosiły dochodu i pyta skąd będą pochodziły pieniądze na ich utrzymanie?

Korzystamy z momentu, kiedy Unia Europejska stworzyła nam sytuację, że możemy pozyskiwać środki i zabierać się za zadania, które latami nie mogły być rozpoczynane. W Człuchowie wszyscy się zgadzają, że skoro miasto jest położone nad czterema jeziorami, nigdy nie będzie to miasto przemysłowe, a turystyczne. Jeżeli nastawiamy się na turystykę, musimy tworzyć bazę. Jeżeli ściągniemy turystów, to oni zostawią tu pieniądze. Trzeba im jednak najpierw coś zaproponować: żeby mieli co zobaczyć, co zjeść, gdzie kupić pamiątki i gdzie przenocować. Na razie koncentrujemy się na przygotowaniu obiektów, które przyciągną turystów.



Wiadomo jakie kwoty potrzeba na utrzymanie parku i zamku?

Gdy w parku były przez całą noc włączone lampy, było to kilkaset złotych miesięcznie. Teraz wprowadziliśmy oszczędności i włączone są tylko lampy przy kamerach. W zamku po remoncie chcemy umieścić Muzeum Regionalne. Za wcześnie by mówić o kosztach utrzymania. Wiemy, że przez 10 lat wstęp na wieżę będzie darmowy.



Pojawiło się pytanie od „Janka" o to w jakim stopniu miasto dba o rozwój lokalnego handlu turystycznego?

Jako miasto dbamy o ofertę gadżetów i pamiątek, natomiast w tworzeniu bazy gastronomicznej, czy hotelarskiej pole do popisu mają przedsiębiorcy. Popyt już to generuje, ponieważ powstają nowe punkty na ul. Szczecińskiej czy w przyszłości na ul. Słowackiego.

Były pytania o rynek mieszkaniowy w mieście..

Problem z rynkiem mieszkaniowym dotyczy całej Polski, w tym także Człuchowa. Dobra informacja jest taka, że oddaliśmy 13 mieszkań w budynku dawnej komendy policji i przeprowadzamy tam głównie mieszkańców z ul. Długosza 2, 4 i 6. By szukać nowych mieszkań robimy zamiany lokali. W 2007 roku udało nam się w ten sposób wygospodarować 19 lokali, w 2008 - mieszkania dla 17 rodzin, a w ubiegłym było to 19 mieszkań. Mimo tego kolejka na mieszkania socjalne i komunalne wynosi w tej chwili około 130 rodzin i niestety, pomimo naszych starań, rośnie.



Jako wyjście z tej sytuacji Czytelnicy wskazują budowę bloków z tanimi mieszkaniami...

Jedną z przyczyn takiej sytuacji jest brak wystarczającej liczby mieszkań na wolnym rynku, dlatego nie robię tajemnicy z tego, że rozmawiam i zachęcam do inwestycji deweloperów. Miło byłoby mi, gdyby lokalni przedsiębiorcy też zauważyli w tym możliwość do zarobienia pieniędzy. Być może w nowej kadencji jako miasto pójdziemy w tanie budownictwo mieszkaniowe i będziemy motorem napędowym na tym rynku. Będziemy też musieli zacząć budować mieszkania socjalne.



Nie brakowało pytań o lokalny rynek pracy. „Adam" pyta co pan zrobił dla poprawienia lokalnego sytuacji na rynku pracy w mieście, a „Janek" dokłada pytanie o liczbę miejsc pracy, które dzięki pana działaniom powstały?

Odkąd jestem burmistrzem, podpisałem z bezrobotnymi około 150 umów w ramach prac interwencyjnych i publicznych. Z tych osób 15 znalazło stałe zatrudnienie w jednostkach organizacyjnych miasta. Nie ukrywam, że temat zwiększenia zatrudnienia jest dla przedsiębiorców najważniejszą kartą przetargową w rozmowach ze mną np. w sprawie ulg podatkowych. Przypominam, że w tej kadencji powstały przecież Tesco, Lidl, Biedronka i stacja diagnostyczna samochodów, gdzie były nowe miejsca pracy. Pierwszym moim działaniem na stanowisku burmistrza była pomoc w załatwieniu spraw rentowo-emerytalnych byłym pracownikom spółdzielni pracy „Unia". Ponadto poprzez MOPS udzieliliśmy w 2009 roku pomoc 531 rodzinom, co stanowi 7,75 wszystkich mieszkańców Człuchowa. W międzyczasie rozwiązano też problem opieki przedszkolnej, co daje możliwość podjęcia pracy rodzicom, którzy musieli się dotychczas opiekować dziećmi. Poza tym pozyskanie tych prawie 20 mln zł środków zewnętrznych dało możliwość wykonania inwestycji na przeszło 40 mln zł. Te pieniądze „rzuciliśmy" na rynek, dając możliwość wygrywania przetargów i zarabiania lokalnym firmom. Burmistrz nie jest jednak w stanie wybudować fabryki i zatrudnić wszystkich bezrobotnych, ale przyczyniamy się do zmniejszenie bezrobocia. Trzeba też podkreślić, że przy burmistrzu działa rada gospodarcza składająca się z lokalnych przedsiębiorców, dlatego jestem na bieżąco z ich problemami i oczekiwaniami.



Pojawił się apel do pana i starosty o wstawienie się za skonfliktowanymi z zarządami Radpolu i Prometu pracownikom tych firm.

Rolą burmistrza jest wspieranie mieszkańców, ale trzeba to robić umiejętnie, bo trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że to dotyczy zakładów prywatnych. Najświeższym przykładem wsparcia jest to, że ostatnio w Urzędzie Miasta odbyło się spotkanie związkowców z obu firm. Prowadzimy też rozmowy z przedstawicielami tych firm, jak choćby kilka dni temu z ludźmi z Prometu. Wszystkie moje działania są ukierunkowane na pozostawienia na obecnym poziomie zatrudnienia, a jeżeli jest tak możliwość - tworzenia nowych miejsc pracy. Muszę jednak podkreślić, że do mnie nie trafiają ludzie, skarżący się na wysokość zarobków, ale tacy, którzy stracili pracę. Jeśli chodzi o Radpol, pamiętam, że gdy byłem razem z władzami i załogą firmy w Warszawie na ich debiucie na Giełdzie Papierów Wartościowych, już wtedy były głosy pracowników o zwiększenie zarobków. Prezes mówił wówczas, że traktuje firmę jak plantację winogron. Teraz, a to było już kilka lat temu, sadzi winorośle, a gdy pojawią się owoce - będzie się nimi dzielił także z pracownikami. Pozostaje mieć nadzieję, że ten czas już się zbliża i rzeczywiście tak będzie. Natomiast nie można ode mnie wymagać bym ingerował w kwestie zarobków w prywatnych firmach, bo mógłbym takim działaniem narobić więcej szkód, niż pożytku. Jest to niemożliwe prawnie, a poza tym niewiele jako miasto mamy w tej kwestii do powiedzenia.



Mieszkańców nurtuje sprawa ścieżki rowerowej do Canpolu i dalej w głąb gminy Człuchów, co widać w pytaniu „BolkaLolka". Co z nią?

Ciąg pieszo rowerowy od stacji Orlen do granic administracyjnych miasta przed Canpolem został opracowany przez nas i gminę Człuchów. Ta dokumentacja, wraz z pozwoleniem na budowę trafiła do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad i czeka na finansowanie. Wójt Adam Marciniak zlecił też przygotowanie dalszego etapu ścieżki - aż do Jaromierza. Gdy będziemy mieli ten projekt, będziemy wspólnie starać się w GDDKiA o wykonanie całego odcinka jednocześnie. Podpisaliśmy też z starostą i wójtem Marciniakiem porozumienie o budowie w następnych latach budową ciągów pieszo rowerowych do Sieroczyna i Ględowa. Konieczne jest jednak przygotowanie dokumentacji. Ponadto starostwo wraz z nami przygotowuje wniosek pod tzw. schetynówki drogi do Polnicy i Czarnoszyc, w ramach którego powstałyby ścieżki pieszo-rowerowe na ul. Sienkiewicza.



Kinoman pyta co pan zamierza zrobić z kinem?

W kwestii kina bardziej niż miasta, widziałbym rolę prywatnych inwestorów. Trzeba pamiętać, że tym, którzy korzystają z kin, zależy na odpowiedniej jakości obrazu i dźwięku. Trzeba też jasno powiedzieć, że w Człuchowie nie zapełnimy nigdy tak dużej sali kinowej, jaka jest obecnie. Trzeba byłoby wybudować małą, ale świetnie wyposażoną salę, być może na bazie obecnego kina. Tylko taka sala ma szansę przyciągnąć widzów. Miasta na to jednak nie stać - to zadanie dla biznesmenów. Pytanie czy jest w Człuchowie popyt? Z problemem kina borykają się o wiele większe miasta od naszego, nie szukając daleko - Chojnice. Ostatnio miałem okazję być w Legionowie i tam w 100-tysięcznym mieście w ogóle nie ma kina.



Kilka osób negatywnie oceniło działalność Miejskiego Domu Kultury wskazując jako jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy prowadzenie pubu przez dyrektora.

Moja ocena działalności domu kultury, ale także osób korzystających z jego oferty, jest bardzo wysoka. MDK stwarza warunki do rozwoju młodzieży, są przedstawienia, koncerty i inne imprezy. Według mnie problem leży po drugiej stronie - niewiele osób korzysta z oferty domu kultury. Musimy też sobie zdawać sprawę z tego, że miasta nie stać na ściąganie gwiazd, którym trzeba płacić czasami horrendalne pieniądze. Jeśli chodzi o pracę dyrektorów, to jako pierwszy burmistrz wprowadziłem kadencyjność wszystkich dyrektorów naszych nieoświatowych jednostek. Jak dyrektor zapracuje na swój wizerunek, tak będzie odebrany i m.in. pod tym względem oceniany. Swoja pracą ma udowodnić, że wykonuje ją rzetelnie. Co do lokalu, z tego co wiem właścicielami są żona dyrektora i jeszcze jedna osoba, a nie sam dyrektor. Jeżeli nie ma kolizji w działalności, nie ma też zastrzeżeń. Uważam, że jeśli ktoś ma konkretne zarzuty, powinien to zgłosić odpowiednim służbom, a nie snuć anonimowe dywagacje poprzez internet. 



STAROSTA NIE MÓGŁ SIĘ POJAWIĆ

Na otwarte spotkanie z burmistrzem i starostą przyszły trzy osoby, z czego jedna do starosty. Aleksander Gappa został jednak we wtorek wezwany do Gdańska I przeprosił za swoją nieobecność. Do momentu zamknięcia tego wydania „Dziennika Człuchowskiego" nie udało nam się ustalić nowego terminu spotkania ze starostą.


Natomiast panie Teresa Bagińska i Daniela Komorowska przyszły do burmistrza z problemem dotyczącym okolic Jeziora Szpitalnego w Człuchowie. Pierwsza z pań pytała o plany zagospodarowania brzegu jeziora. Poprosiła też burmistrza o odniesienie się do informacji o planowanej likwidacji części ogródków, jakie usłyszała na zebraniu działkowców. 
– Miasto absolutnie nie chce nikomu zabrać ogródków działkowych – zapewniał Szybajło. – Mogę potwierdzić, że w dalekosiężnych planach miasta jest stworzenie ciągu pieszo-rowerowego wzdłuż linii brzegowej jeziora. Miałby on jednak powstać nad brzegiem, który zgodnie z przepisami musi być wolny od zabudowań. Wówczas mógłby zostać uporządkowany. Plan nie wchodzi w ogródki działkowe.
Z kolei problemem nurtującym panią Komorowską jest dojście do jeziora od ul. Szczecińskiej. – Działa tam bardzo uciążliwy zakład mechaniki pojazdowej, podczas gdy na spotkaniu z urbanistą w ratuszu usłyszałam, że jakakolwiek zabudowa i działalność w pasie od ul. Szczecińskiej do jeziora może mieć charakter tylko rekreacyjno-wypoczynkowy.
– Plan zagospodarowania przestrzennego, o którym pani mówi, jeszcze nie został uchwalony - jest aktualnie wyłożony do wglądu – mówił burmistrz. – Jeśli chodzi o działalność gospodarczą, o której pani mówi, o doskonale pani wie, że po interwencjach mieszkańców założyliśmy w ratuszu teczkę i reagujemy drogą służbową, m.in. w instytucjach odpowiedzialnych za ochronę środowiska. Żeby przyspieszyć utwardzenie drogi do jeziora miasto może przekazać materiał, a zainteresowani mieszkańcy we własnym zakresie go ułożyć.

emisja bez ograniczeń wiekowychnarkotyki
Wideo

Strefa Biznesu: Czterodniowy tydzień pracy w tej kadencji Sejmu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czluchow.naszemiasto.pl Nasze Miasto