Człuchów.Odkryte na dziedzińcu zamku mury niszczy bakteria. Nie można zasypać, trzeba konserwować

Zabytkowe mury odkryte na zamkowym dziedzińcu podczas ostatnich badan archeologicznych niszczy bakteria. Zakażony jest też grunt z wykopów, a prawdopodobnie i podłoże dziedzińca skrywające nieodkryte jeszcze części zabytku. Hiobowa wieść ma jednak swoje dobre strony - konserwator zabytków nakazał pilnie ratować zagrożone mury, które wcześniej ze względu na wysokie koszty konserwacji miały być po prostu zasypane. Znalazły się pieniądze na ich zabezpieczenie. Miasto musi zaś pilnie wybudować wiatę, pod którą pracować będą archeolodzy. Uchwałę w tej sprawie podjęli już na nadzwyczajnej sesji radni miejscy - koszt budowy wiaty wynieść ma bagatela - 100 tys. złotych. Koszty konserwacji i ekipy konserwatorskiej pokrywa konserwator zabytków.

- Podczas badań na dziedzińcu odkryto znaczne fragmenty pozostałych skrzydeł zamku, zwłaszcza w częściach piwniczych. Okazało się, że te skrzydła są w dużej części ceglane i zawierają bardzo wiele ubytków. Konserwator zalecił badanie ich stanu. To wykazało, że części ceglane murów są zakażone bakteriami, które powodują ich degradację - mówi wiceburmistrz Człuchowa Maciej Pestka. - Dodatkowo fragmenty sklepień, klatek schodowych, które zostały odkryte, mają wewnętrzne spękania. Zasypanie wykopów, mogłoby spowodować ich powiększenie. Wedle specjalisty również cały grunt, który został wybrany jest zakażony bakteriami, nie wolno więc zasypać wykopów gruntem rodzimym. Kolejną decyzją konserwatora było, żeby zabezpieczać i ratować odsłonięte fragmenty skrzydeł zamkowych, a tego typu prace można wykonywać jedynie pod warunkiem, że nie będzie się do nich dostawała woda. Stąd jedyna możliwość to wybudowanie zadaszenia, które zabezpieczy teren i odetnie wodę. Pod zadaszeniem prowadzone będą prace związane z konserwacją murów. Musi być to zadaszenie pewne, które nie zarwie się po okresie zimowym, a ponieważ rozpiętości tego wykopu są znaczne – rzędu ponad 16 metrów długości nie jest to łatwe zadanie. Do tego dochodzi kwestia, gdzie odprowadzić wodę, która powinna trafić poza dziedziniec. 

Przygotowanie projektu i jego realizację zlecono już lokalnej firmie, ma niewiele czasu, bo zgodnie z decyzją konserwatora wykopy maja być zabezpieczone do końca października. Same prace mogą być dość widowiskowe, podobnie jak początek badań, kiedy potrzebną do wykopów na dziedzińcu koparkę trzeba było przerzucić przez zamkowy mur.

- Wiadomo jak trudno się obecnie dostać do dziedzińca, wszystko musi być tam przerzucone przez mury dużymi dźwigami, na wylewkach betonowych, słupach, na kotwach, które wytrzymają taki ciężar - dodaje Pestka. - Mamy nadzieję, że wykonawca podoła temu zadaniu. W sumie nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Wiemy już, że zabytek trzeba ratować i to w szybkim tempie. Mamy nadzieję, że umożliwi nam to stworzenie projektu docelowego eksponowania tych skrzydeł, które są pod ziemią, łącznie z wyeksponowaniem dziedzińca i zagospodarowaniem dziedzińca i umożliwi nam to pisanie aplikacji o środki unijne.