Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dawid Uliński jest Mistrzem Polski w kulturystyce! Jaki ma przepis na idealne ciało?

Anna Karbowniczak
Codziennie pięć identycznych posiłków i godziny spędzone na siłowni... Brzmi jak reżim? Dla Dawida Ulińskiego, którego pasją jest kulturystyka, to niewielka cena za sukces, jakim było zdobycie przez niego tytułu Mistrza Polski

Mistrz Polski - czy to nie brzmi dumnie? Takim właśnie tytułem może pochwalić się Dawid Uliński, który zajął pierwsze miejsce w „Debiutach” na Mistrzostwach Polski NAC w Kulturystyce. Wziął również udział w mistrzostwach świata i - jak podkreśla - na pewno nie zamierza na tym poprzestać. W tym roku ma w planie jeszcze trzy starty: w Pucharze Polski Biogenix oraz w dużych, międzynarodowych zawodach w Niemczech i na Litwie.

Świeże spojrzenie

Dawid Uliński pochodzi z miejscowości Wysoka, a mieszkańcy naszego powiatu mogą kojarzyć go jako trenera personalnego.W internecie jest znany jako „Mały wielki człowiek”, co jest związane z faktem, iż ma 157 cm wzrostu. W kulturystyce, gdzie zawodnicy oceniani są według kategorii wzrostowych i wagowych i gdzie liczą się właściwe proporcje sylwetki, wyższe osoby już na starcie mają trochę łatwiej. Dla Dawida, który treningiem zainteresował się jeszcze w gimnazjum, a ćwiczy od 18 roku życia, nie była to jednak żadna przeszkoda.

Do zawodów przygotowywał się pod okiem Piotra Głuchowskiego - zdobywcy tytułów mistrza Polski, Europy i świata. Kilka razy w miesiącu jeździł do niego na konsultacje do Warszawy, a oprócz mieli stały kontakt telefoniczny i internetowy. Ten kontakt utrzymują zresztą do dziś.

Po co trenerowi personalnemu jego własny trener?

- Chodzi o świeże, obiektywne spojrzenie - tłumaczy Dawid Uliński. - Samemu chciałoby się stale coś poprawiać i ulepszać, ale sztuka polega na tym, aby nie przesadzić i nie zaszkodzić przy okazji swojemu zdrowiu.

Zawody „od kuchni”

Pierwszym „przetarciem” były dla Dawida zawody Wierzbicki Body Show. Było to - jak mówi - dość kameralne wydarzenie, ale udział w nim pozwolił mu lepiej oswoić się ze specyfiką tego typu imprez. Startował w dwóch kategoriach: kulturystyka klasyczna i w kat. do 90 kilogramów.

- W tej drugiej byłem czwarty, natomiast w open - szósty. Otrzymałem też osobno przyznawaną nagrodę za układ dowolny, który zaprezentowałem w finale. Zaskoczenie było tym większe, że na nic konkretnego się nie nastawiałem. Chciałem jedynie zobaczyć, jak patrzą na mnie sędziowie i jak to w ogóle jest być na scenie - opowiada Dawid Uliński.

Możliwość przyjrzenia się zawodom kulturystycznym „od zaplecza” pozwoliła mu lepiej przygotować się do startu w Mistrzostwach Polski NAC w Kulturystyce, które odbywały się tydzień później. Choć wydaje się, że 7 dni to bardzo mało czasu, Dawid do ostatniej chwili ostro pracował nad swoją sylwetką. Efektem był zdobyty przez niego tytuł.
Już samo dostanie się do finałowej „szóstki” nie było proste. Radość ze zwycięstwa była tym pełniejsza, że wygrana w „Debiutach” zapewniła mu kwalifikację na Mistrzostwa Świata, na których znalazł się w pierwszej piątce.
Tu również - jak mówi Dawid - lekko nie było. Uczestnicy, których łącznie startowało aż kilkuset, musieli walczyć z upałem, bo rywalizacja miała miejsce w hali sportowej, w której nie było klimatyzacji. Finał od kwalifikacji dzieliło kilka godzin oczekiwania. To był - jak przyznaje Dawid - ten najmniej przyjemny moment. Bronzer, którym zawodnicy pokrywają ciało aby lepiej uwidocznić mięśnie, nie pozwalał jego skórze dobrze „oddychać”.

- Wszyscy ratowali się jak mogli stając przy dmuchawach, ale niewiele to dawało. Tym bardziej, że przed zawodami przez kilka godzin niczego się nie je ani nie pije. Dwa dni wcześniej trzeba też całkowicie odstawić sól, żeby się odwodnić. A odwodnienie jak wiadomo powoduje skurcze - tłumaczy Dawid Uliński.

Tymczasem na scenie trzeba przez cały czas prezentować się nienagannie. Nawet, jeśli dana osoba stoi akurat w tylnym rzędzie, sędziowie i tak ją obserwują i oceniają. Nie wolno zapominać o uśmiechu i o utrzymywaniu mięśni w stałym napięciu. Czasem trzeba to robić nawet przez 20 minut. Nic dziwnego, że po wszystkim jest się zmęczonym i obolałym.

Jeść jak mistrz

Niedogodności nie zniechęciły Dawida do kolejnych startów. Teraz chce spróbować swoich sił na innych imprezach - w Polsce i za granicą. Na razie odpoczywa, ale niebawem wraca do regularnych przygotowań.

- Mam w tej chwili trochę „luźniejszą” dietę i wykonuję mniej treningu cardio, żeby organizm lepiej się zregenerował. Aktualnie poświęcam na cardio około pół godziny, a przed samymi zawodami oprócz 1 - 1,5 godziny treningu siłowego, robiłem jeszcze 2 godziny cardio. Do tego dochodziła praca, czyli treningi z klientami - zdradza.

W sportach sylwetkowych bardzo istotna jest suplementacja i odżywianie. Tu nie ma miejsca na eksperymenty, dlatego Dawid Uliński swoje posiłki przygotowuje sam. Mówi, że ugotowanie jedzenia na cały dzień zajmuje mu maksymalnie godzinę czasu, bo zazwyczaj je pięć identycznych posiłków. Jedynie śniadanie różni się od pozostałych.

- Ostatnio często robię omlet z białek jaj i płatków owsianych, który świetnie smakuje z polewą z owoców zmiksowanych z ksylitolem. Poza tym jem sporo mięsa - głównie kurczaka i indyka. Są okresy, gdy jest to nawet kilogram dziennie. Do tego oczywiście kasze i warzywa, a żeby nie było nudno, używam różnorodnych przypraw - opowiada.

Jego przepisy można znaleźć m.in. na Facebooku. Nie są skomplikowane, ale - jak zapewnia - są smaczne i zdrowe, a przy tym niedrogie.

- Aktualnie szukam sponsorów, którzy wspomogą mnie w przygotowaniach do kolejnych startów, ponieważ koszty takich przygotowań to nie lada wyzwanie - przyznaje.

Samo „wpisowe” na zawody, w zależności od ich rangi, może kosztować od kilkuset złotych do kilkuset euro za jedną kategorię.

DANIA DLA SYLWETKI

Oto przepisy, z których korzysta na co dzień Dawid Uliński.

Omlet czekoladowy: 7 białek jaj, 1 całe jajko, 4 łyżeczki kakao, 2 łyżeczki ksylitolu, 25 g płatków owsianych, opcjonalnie 2 plastry cytryny bez skórki. Całość należy zmiksować i wylać na rozgrzaną patelnię, zwilżoną masłem klarowanym. Po usmażeniu - polać sosem z owoców (np. truskawek lub malin), zmiksowanych z ksylitolem.

Indyk słodko-kwaśny: pierś z indyka nakłuwamy i doprawiamy ziołami prowansalskimi, solą i pieprzem. Delikatnie smarujemy musztardą. Wrzucamy mięso do rondla, dodając sok z cytryny i 2 łyżeczki ksylitolu. Podsmażamy po 2 minuty z każdej strony, po czym dolewamy wody i dusimy, obkładając z wierzchu grubymi plastrami cytryny. Podajemy z kaszą gryczaną i ulubionymi warzywami.

Zdjęcia: Sylwester Szymczuk, Krzysztof Wierzbicki, archiwum prywatne Dawida Ulińskiego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto