Łękinia. Pieczarki startują z lotniska

Pracę w rozbudowywanej pieczarkarni w Łękni ma znaleźć 500 osób. Pierwszych ofert zatrudnienia można spodziewać się w maju.

- Kiedy dwa lata temu snuliśmy plany budowy dużego zakładu pieczarkarskiego miejscowe władze znacząco pukały się w czoła - wspomina Mieczysław Muszyński, pełnomocnik przedsiębiorcy z Ostrowi Mazowieckiej Krzysztofa Miękini. - Dziś, gdy rozpoczęliśmy już produkcję i zatrudniamy trzydziestkę bezrobotnych, chętnie zaglądają one na lotnisko, aby z bliska przyglądać się postępom robót.

A prace idą bardzo szybko do przodu. Na powojskowym lotnisku w Łękini koło Koczały zapinany jest na ostatni guzik pierwszy z trzech etapów budowy gigantycznej pieczarkarni. W sumie inwestycja pochłonąć ma siedem milionów dolarów i według specjalistycznych periodyków jest największym przedsięwzięciem branży pieczarkarskiej w Polsce.

Z końcem maja w Łękini ruszy produkcja pieczarek w 12 tzw. komorach uprawowych. W lipcu - w tylu samo kolejnych. W sumie grzyby będą hodowane na 13 tys. metrów kwadratowych pierwszej z hal.

Obecnie pieczarki produkowane są w zaadaptowanych hangarach, w których kilkanaście lat temu stały wojskowe myśliwce. Miękinia postawił na najnowocześniejsze holenderskie technologie. Chce produkować pieczarki najwyższej jakości. Grzyby z Łękini już trafiają na stoły Holendrów i Belgów. Niebawem będą eksportowane do Niemiec, Wielkiej Brytanii i Skandynawii.

- W połowie roku będziemy zatrudniać już około 120 pracowników. W ich rekrutacji i szkoleniu zawodowym pomaga nam Powiatowy Urząd Pracy w Człuchowie. Chętnych nie brakuje - podkreśla Muszyński. - Powodzenie produkcji zależy jednak głównie od wysokiej klasy specjalistów w branży. Technologów, którzy zdobywali doświadczenie w pieczarkarniach na zachodzie Europy.

Ręce zaciera Eugeniusz Dmytryszyn, wójt Koczały.

- Dla nas liczy się każde nowe miejsce pracy, bo chociaż bezrobocie w gminie systematycznie maleje, ciągle jeszcze jest ono na bardzo wysokim poziomie.

Lotnisko w Łękini to 400 ha gruntów. Jest na nim dość miejsca na inne duże przedsięwzięcia gospodarcze.

Póki co część terenu dzierżawi od Miękini, na składowisko trocin, tylko szczecinecka fabryka płyt wiórowych Kronospan. Od wiosny do późnej jesieni kupuje ona trociny w pobliskich tartakach i gromadzi na hałdach. Zimą transportuje surowiec do wytwórni w Szczecinku.

- To doskonałe tereny inwestycyjne, ale przedsiębiorców skutecznie odstrasza brak uchwalonych planów miejscowego zagospodarowania przestrzennego - narzeka Muszyński. - Gminy Koczała i Rzeczenica, na których terenach leży lotnisko nie mogą się z tym uporać od wielu miesięcy. Na szczęście nowe władze obiecują znaczne przyspieszenie prac planistycznych.

To nie jedyny problem pieczarkarni. Teraz hodowla ogrzewana jest piecami na trociny i baloty słomy. Biomasę ma wkrótce zastąpić mazut, albo gaz ziemny.

- Gdyby inwestorów było na lotnisku więcej, koszty budowy sieci gazowej rozłożyłyby się na kilka firm. Jesteśmy już po wstępnych rozmowach z gdańskimi gazownikami. Nasze roczne zapotrzebowanie na to paliwo sięgałoby miliona metrów sześciennych - szacuje Muszyński. - Marzy się nam wybudowanie drogi łączącej lotnisko z Pieniężnicą i dalej z drogą krajową Koszalin-Bydgoszcz. Pieczarki bardzo źle znoszą transport po wybojach, a teraz - niestety - musimy je po nich wozić. W tej sprawie liczymy na wsparcie starosty człuchowskiego Aleksandra Gappy i samorządu Rzeczenicy.