Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie będzie procesu z Jackiem Kurskim w tle. Przed Sądem Pracy w Człuchowie zapadła ugoda

Maria Sowisło
Maria Sowisło
Renata Rumińska ze swoim pełnomocnikiem Robertem Wajlonisem
Renata Rumińska ze swoim pełnomocnikiem Robertem Wajlonisem Maria Sowisło
Zamiast zwolnienia dyscyplinarnego, rozwiązanie umowy o pracę za porozumieniem stron – taka ugoda zapadła dzisiaj przed Sądem Pracy w Człuchowie w procesie, jaki Renata Rumińska wytoczyła człuchowskiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. Kobieta otrzymała dyscyplinarkę za to, że z jej loginu ktoś sprawdzał, dlaczego prezes TVP Jacek Kurski miał skróconą kwarantannę.

W sprawie chodziło o dyscyplinarne zwolnienie ze Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Człuchowie Renaty Rumińskiej. Z oświadczenia jakie 9 lutego 2022 r. otrzymała kobieta, wynikało że rażąco naruszyła prawo, bo sprawdzała w bazie EWP (szczegółowe dane osobowe osób chorych na Covid-19, nałożone kwarantanny i izolacje), dlaczego prezes TVP Jacek Kurski miał skróconą kwarantannę i udał się, pomimo dwukrotnie dodatnich testów na obecność koronawirusa i zarządzonej 10-dniowej izolacji, do Francji na Konkurs Piosenki Eurowizji Dziecięcej. Działo się to w połowie grudnia 2021 r. W sanepidach ruszyło wielkie śledztwo, z którego wynikało że aż 800 pracowników stacji w Polsce zrobiło to samo.

Tyle tylko, że Renata Rumińska od chwili otrzymania dyscyplinarnego zwolnienia z człuchowskiej stacji w lutym 2022 r. twierdziła, że nie sprawdzała w systemie Jacka Kurskiego. Tym bardziej, że kiedy rozpoczęła się pandemia Covid-19, dostęp do bazy miały zaledwie dwie osoby. W miarę zwiększania zachorowań, była konieczność - jak zeznawała przed sądem Rumińska – udostępnienia tych dwóch dostępów także innym pracownikom sanepidu.

- To było ustne polecenie pełniącego obowiązki dyrektora. Baza EWP ewoluowała, w miarę rozwijania się epidemii. W późniejszym czasie dostępy były nadawane także innym osobom. Ja swoich dwóch wcześniejszych loginów i haseł nie zmieniałam

– mówiła Rumińska.

Dzisiaj (29 kwietnia 2022 r.) przed Sądem Pracy w Człuchowie toczyła się pierwsza rozprawa z powództwa Renaty Rumińskiej. Kobieta żądała wycofania dyscyplinarki i stwierdzenia, że umowa o pracę została rozwiązana na mocy porozumienia stron oraz domagała się trzymiesięcznej odprawy. Z kolei jej były pracodawca – człuchowski sanepid – utrzymywał, że Rumińska rażąco naruszyła nie tylko Ustawę o ochronie danych osobowych, ale także przepisy Prawa Pracy.

Podczas swoich zeznań Renata Rumińska zwróciła również uwagę na to, że z obecną dyrektor człuchowskiego sanepidu – Mariolą Czajką – nie było jej po drodze.

- Podważała moje decyzje epidemiczne. Pamiętam jedną sytuację z początku 2022 r. Z przeprowadzonego wywiadu wynikało, że jedna z osób z pozytywnym wynikiem testu była na studniówce. Był piątek przed godz. 14.00 kiedy otrzymałam pełną listę uczestników wraz z osobami towarzyszącymi. Bałam się, bo wszyscy wiemy jaka jest młodzież, a zbliżał się weekend. Zależało mi, żeby wszystkich powiadomić o nałożeniu czterodniowej kwarantanny. Listę przekazałam koleżance będącej na dyżurze. W niedziele dowiedziałam się, że decyzja pani dyrektor, kwarantanna została zdjęta. Było to dla mnie niepojęte, bo staraliśmy się przeciąć drogi rozprzestrzeniania się epidemii

– wyjaśniała przed sądem Rumińska.

Początkowo wydawało się, że ugoda, do której zachęcał wielokrotnie sędzia Marek Osowicki, nie będzie możliwa.

- Proszę pamiętać, że to po stronie pozwanego będzie leżeć obowiązek udowodnienia czy powódka przetwarzała dane osobowe Jacka Kurskiego, jeśli nie, to kto i w jaki sposób, czy miała do tego upoważnienie, czy w ten sposób doszło do naruszenia obowiązków pracowniczych. Nie wykluczam, że będzie konieczność powołania biegłego informatyka. Zaznaczam, że długotrwały proces narazi także pozwanego na dodatkowe koszty związane z nieobecnością w pracy wezwanych świadków

– wyliczał sędzia Osowicki.

Pełnomocnik sanepidu – Marek Pawłowski – nie chciał słyszeć o żadnej propozycji bez porozumienia z klientem. Po pierwszych negocjacjach strony ustaliły, że dyscyplinarka zostanie wycofana, a w jej miejsce pojawi się wypowiedzenie z pracy za porozumieniem stron. Pozostała kwestia odszkodowania w początkowej wysokości trzymiesięcznego wynagrodzenia, później jednomiesięcznego. Po kolejnej przerwie Renata Rumińska wycofała się z tego żądania, oczekując połowy zwrotu kosztów zastępstwa procesowego - 1250 zł. I na to przystał były pracodawca.

- Jestem zadowolona z zawartej ugody. Myślałam, że postępowanie będzie trwało dłużej, a to byłaby dla mnie sytuacja stresowa. Cieszę się, że świadectwo pracy będzie wyglądało w normalny sposób. Nie zawiniłam niczemu. Kwota nie jest powalająca, ale zawsze satysfakcjonująca delikatnie – skomentowała Rumińska.

Podczas procesu dyrektor człuchowskiej stacji Mariola Czajka była nieobecna.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czluchow.naszemiasto.pl Nasze Miasto