Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie stracili sił i wiary w dobro. Pełny Koszyk - sklep społeczny w Starogardzie działa już ponad rok!

Kinga Furtak
Kinga Furtak
Dzięki ich aktywności w czasie wolnym, pomoc wciąż otrzymują uchodźcy z Ukrainy.
Dzięki ich aktywności w czasie wolnym, pomoc wciąż otrzymują uchodźcy z Ukrainy. kfu
Minął już ponad rok, a oni działają pełną parą! Nie przestają pomagać i pozytywnie zaskakiwać! Ekipa Sklepu społecznego „Pełny Koszyk” do dziś ma ręce pełne pracy. Dzięki ich aktywności w czasie wolnym, pomoc wciąż otrzymują uchodźcy z Ukrainy. A między wolontariuszami zawiązały się niesamowite relacje.

Na nich można zawsze liczyć! Oddolne inicjatywy pokazują, że można naprawdę dużo! To wolontariusze jako pierwsi ruszyli z pomocą Ukraińcom, których dotknęła wojna. Zaczęło się od transportów z darami, które były przewożone na granice i pomocy w przyjeździe do Polski. Do akcji włączyły się stowarzyszenia i wiele osób, które chciały podzielić się dobrem. To był pierwszy krok, który miał przynieść pomoc poszkodowanym w wojnie. Z różnych działań narodził się pomysł na Sklep społeczny „Pełny koszyk”.

To nie jest typowy sklep. Choć na wieszakach wiszą posegregowane ubrania, na półkach są wystawione buty, można też znaleźć talerze, kubki oraz kolorowe zabawki, to za zakupy nie trzeba płacić. Wszystkie rzeczy pochodzą od darczyńców i zostały przekazane na pomoc Ukraińcom, którzy uciekają przed wojną.

- Wciąż mamy gości, którzy nas odwiedzają i potrzebują różnego rodzaju wsparcia. Także darczyńcy przynoszą ubrania, pościel, naczynia. Nie mamy już tyle chemii, kosmetyków, jak na początku działalności sklepu – opowiada Anna Lembicz ze Stowarzyszenia Starogard 2030. - Staramy się zapewniać podstawowe artykuły higieniczne osobom, które dopiero przyjechały do Polski.

Warto podkreślić, że praca w sklepie jest zorganizowana tak, aby nic się nie marnowało! Jeśli trafiają tu rzeczy, które są w bardzo złym stanie i nie nadają się do tego, aby przekazać je ludziom, to… trafiają do recyklingu! Są sklepy, które odkupują taką odzież i dają za to pieniądze. Wolontariusze za te środki kupują proszki do prania.

- Do sklepiku trafiło sporo ubrań i innych rzeczy, które nie nadawały się do użytku. My oddaliśmy je do recyklingu. Dzięki temu te produkty nie trafiły na wysypisko śmieci – i w efekcie zmniejszyła się produkcja śmieci –podkreśla Anna.

Zdarza się, że Ukraińcy jeżdżą po Polce w poszukiwaniu lepszego miejsca do życia. Tak było w przypadku pewnej kobiety – matki 6 dzieci. Kobieta jest w ciąży. Wcześniej mieszkała na niewielkiej wsi. Miała bardzo złe warunki, nie otrzymywała żadnego wsparcia. Okazało się, że ktoś wykorzystał możliwość dofinansowania za zakwaterowanie, wyżywienie, wziął za to pieniądze, nie dając nic w zamian. Kobieta została oszukana… W poszukiwaniu lepszego życia trafiła do Starogardu Gdańskiego.

- Bardzo dużo Ukraińców pracuje i jest w stanie samodzielnie zapewnić sobie podstawowe artykuły do życia. Ubrania, które otrzymują ze sklepu społecznego, znacznie odciążają ich budżety – opowiada Anna Lembicz. - Rzeczy, które do nas trafiają, są dokładnie sortowane. Staramy się, żeby na wieszaki trafiały rzeczy w dobrym stanie. Cała praca toczy się głównie na zapleczu. W ostatnim czasie dołączyli do nas wolontariusze z PSP 4, za co jesteśmy bardzo wdzięczni. Sklepik niesie nie tylko pomoc materialną. Dużo osób traktuje to miejsce jako punkt, gdzie można się spotkać, wymienić informacje, jesteśmy proszeni o pomoc np. w znalezieniu mebli, w wynajęciu mieszkania, spływa do nas różnych pytań i staramy się pomagać, jak tylko możemy.

Tragiczny czas wojny pokazał wielką mobilizację i chęć do niesienia pomocy. Ekipa, która tworzy „Pełen Koszyk” to 20 osób stałych wolontariuszy i kilkanaście osób, które pomagają, jak tylko mogą. W sklepie działają też panie z Ukrainy, które bardzo chętnie wspierają tę inicjatywę od samego początku.

- Dołączyłam do sklepiku w kwietniu minionego roku – opowiada Tanya – Bardzo chcę pomagać. Uczę się języka polskiego. To miejsce jest bardzo ważne.

- Pomoc Ukrainek jest dla nas ogromnym wsparciem. Na początku, kiedy nie rozumieliśmy swoich języków, to dziewczyny pomagały pokonać tę barierę – wspomina Anna.

Ogrom pracy był czasami przytłaczający. To naturalne, że pojawiały się chwile zwątpienia…

- W naszej pracy były też momenty kryzysowe. Na początku działaliśmy przez 5 dni w tygodniu. Ciężko nam było zapełnić cały grafik z dyżurami. A potrzeby były wówczas ogromne. W sklepie, co chwile był bałagan. Mimo naszych starań, ludzie, przeglądając rzeczy, czasem nie zwracali uwagi, żeby je poukładać. Chcieliśmy, żeby wszystko było starannie wyeksponowane. Zdarzało się, że po prostu mieliśmy dość tej pracy… Wtedy pojawiły się dziewczyny z Ukrainy – Tanya, Oksana, Julia, Anastazja. Dzięki nim dostaliśmy nowej i niesamowitej energii do działania!

Dziś sklep jest otwarty dwa razy w tygodniu przez cztery godziny. Udaje się to dzięki wolontariuszom, którzy poświęcają swój czas wolny na ten cel.

- To miejsce nas tak przyciąga, łączy i bardzo nam zależy, żeby funkcjonowało – podkreśla wolontariuszka. - Chcemy, żeby ten sklepik działał już zawsze w Starogardzie, ale w nieco innej formie i również dla innych odbiorców. Pomysłem jest przekształcenie go na sklep charytatywny, w którym będzie można zatrudnić osobę do jego obsługi, a towar będzie można kupić za niewielkie pieniądze. Takie sklepy działają na zachodzie Europy i w większych polskich miastach. Ten pomysł był w naszych głowach już od jakiegoś czasu. Jednak wojna na Ukrainie przyspieszyła realizację tej idei w nieco innej formie.

Anna Lembicz mówi też o największych marzeniach związanych z tą działalnością. Chodzi o dofinansowanie, aby dziewczyny z Ukrainy mogły pracować i otrzymywać za to wynagrodzenie. Wciąż brakuje także chemii – to kolejne marzenie, aby tych produktów nie brakowało na półkach.

- Przed wojną uciekły też osoby starsze, które nie mają szans na znalezienie pracy, nauka języka nie idzie im z łatwością. Takim osobom chcemy pomagać, ale nie zawsze jest to możliwe, bo nie mamy już wystarczającej ilości środków do higieny osobistej – mówi Anna. - Jeśli ktoś chciałby pomóc i przynieść takie produkty, to będziemy bardzo wdzięczni.

Praca wolontariuszy wykracza także poza działalność sklepiku. Był m.in. piknik na „Motylówce”, który integrował lokalną społeczność z uchodźcami, podczas „Dni Starogardu” dziewczyny z Ukrainy przygotowywały kuchnię ze swojego regionu.

- To wszystko pokazuje, że nasi goście z Ukrainy nie przyjechali tu po jakieś profity. Oni chcą pracować, uczestniczyć w społeczeństwie, tak, jak my – to jest bardzo ważne. Bardzo zżyliśmy się przez ten rok – podsumowuje Anna Lembicz.

Pełny Koszyk działa dzięki gościnnym progom starogardzkiego OSiRu, który przekazał nieodpłatnie pomieszczenie na ten cel. Sklep znajduje się przy ul. Hallera 19A.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na starogardgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto