Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Plebiscyt medyczny. Małgorzata Bubeła - położna

Beata Gliwka
Małgorzata Bubeła jest położną w człuchowskim szpitalu
Małgorzata Bubeła jest położną w człuchowskim szpitalu B. Gliwka
Małgorzata Bubeła mieszka w Starym Gronowie. Jest mężatką, ma dwie córeczki, a na koncie 12 lat pracy w zawodzie położnej. W naszym plebiscycie medycznym cały czas okupuje jedno z pierwszych miejsc w kategorii najmilsza pielęgniarka i położna.

- O tym że zostałam zgłoszona do plebiscytu dowiedziałam się od dziewczyn w pracy – mówi pani Małgosia. -. - To było miłe zaskoczenie, podobnie jak to, że ktoś głosuje. Lubię swoją pracę i staram się żeby pacjentki czuły się dobrze na oddziale.
Od 2001 roku pracuję w człuchowskim szpitalu.
- Tutaj zaczęłam staż i tu już zostałam – opowiada pani Małgorzata. - Co jest ważne w tym zawodzie? Zrozumienie. Trzeba postawić się w sytuacji pacjentki i zrozumieć. Sama chciałabym, będąc pacjentką, żeby traktowano mnie normalnie – jak człowiek człowieka. Ważne jest też żeby dużo rozmawiać, tłumaczyć, czasami potrzymać rodzącą za rękę, a czasami pacjentka nie chce rozmowy. Wtedy trzeba z nią po prostu być. Nie wszystkie ciężarne chodzą do szkoły rodzenia. Wiedza pomaga, choć kiedy przychodzą bóle, nie zawsze teorię potrafią wykorzystać w praktyce. Czasami przy porodach rodzinnych widać jak mąż stoi, nie wiedząc co ma zrobić – dotknąć, pogłaskać czy lepiej nie. Myślę, że często boi się, że jeśli się odezwie usłyszy – zostaw mnie! To też się zdarza się. Ale miałam też poród rodzinny, kiedy rodząca nie wiedziała już co ma w tych bólach zrobić. A mąż odezwał się i mówi „Pamiętasz? Ustaliliśmy, że będziemy się słuchać położnej”. Szkoła rodzenia pomogła.

Jak została położną? W tym wypadku droga powołania zawodowego była dość kręta.
- Zawsze chciałam zostać pielęgniarką, bo moja starsza siostra chodziła do medyka. Pamiętam jak siadałam i przepisywałam jej zeszyty – wspomina pani Małgorzata. - Ale potem nie zdawałam do medyka tylko do szkoły gastronomicznej. Nie dostałam się i poszłam do liceum medycznego w Złotowie. Tak zostałam pielęgniarką. Po liceum medycznym zdawałam z kolei na fizjoterapię. Nie udało się, zostałam na położnictwie. Położnictwo w Słupsku zlikwidowano, poszłam więc do Gniezna. Na początku nie miałam przekonania, nawet myślałam żeby zrezygnować. Ale spotkałam na swojej drodze wspaniałe nauczycielki, a szczególnie jedną, która przekonała mnie, żebym została. I nie żałuję. Bardzo lubię swoją pracę. Dlaczego? Bo jest fajna. Cudownie jest patrzeć jak dzieciaczki przychodzą na świat i im w tym pomagać. Najpiękniejszy jest pierwszy krzyk takiego maluszka, kiedy wszystko jest w porządku, dziecko zdrowe. Ilu dzieciom towarzyszyłam przy narodzinach? Na początku jeszcze się liczy, ale potem straciłam rachubę. Mimo to zawsze każde kolejne narodziny są czymś niezwykłym i niepowtarzalnym. Bywa ciężko, stres, trudne sytuacje, żeby tu pracować trzeba to po prostu lubić. Dobre i złe momenty przeżywa się razem z rodzącą. Zresztą swoje córki też tutaj urodziłam, nigdzie indziej bym nie poszła.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czluchow.naszemiasto.pl Nasze Miasto