Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pół wieku razem w domu i w cukierni. Niezwykła historia Józefa i Teresy Berendtów, którzy założyli pierwszą cukiernię w Debrznie

Olek Knitter
Olek Knitter
Józef i Teresa Berendtowie pochodzą z Chojnic. Oboje podtrzymali rodzinne tradycje i zostali cukiernikami.
Józef i Teresa Berendtowie pochodzą z Chojnic. Oboje podtrzymali rodzinne tradycje i zostali cukiernikami. Olek Knitter
W sierpniu 1971 roku Józef Berendt z żoną Teresą otworzyli przy ul. Traugutta pierwszą w Debrznie cukiernię. Kilka miesięcy wcześniej powiedzieli sobie sakramentalne „tak”. Są więc razem przez 24 godziny na dobę. I to od 50 lat! - Można razem wytrzymać 50 lat – śmieje się pani Teresa.

Józef i Teresa Berendtowie pochodzą z Chojnic. Oboje podtrzymali rodzinne tradycje i zostali cukiernikami. Dziadek pana Józefa miał piekarnię w Barkowie, jego wujkowie również prowadzili taki interes, natomiast ojciec pani Teresy, Stefan Słomiński, prowadził piekarnię w Chojnicach. Oboje poszli więc w ich ślady i od pół wieku prowadzą własną cukiernię. Bakcyla do cukiernictwa złapała też najmłodsza córka Izabela.

Pierwsza cukiernia w Debrznie

Państwo Berendtowie w marcu 1971 roku wzięli ślub. W tym samym roku, latem, otworzyli pierwszą w Debrznie cukiernię. Znajdowała się ona przy ul. Traugutta 16a w budynku po byłej kuźni i zakładzie ślusarskim. Cukiernia nazywała się „Helenka”. Mimo że początki do łatwych nie należały, bo budynek trzeba było przystosować na potrzeby cukierni, to jednak opłacało się zaryzykować. Cukiernia świetnie się przyjęła.
ALEK5617a
Dlaczego państwo Berendtowie otworzyli zakład akurat w Debrznie?

- W Debrznie nie było w tych latach piekarni czy cukierni, a oprócz mieszkańców było tu dużo wojska, stąd decyzja, aby się tu osiedlić – przyznaje pan Józef.

Po kilku latach w „Helence” zaczęło brakować miejsca i rodzina Berendtów podjęła decyzję, by zbudować nową, większą cukiernię połączoną z domem. Budowa ruszyła na sąsiedniej działce i nowa cukiernia stanęła dokładnie naprzeciwko kościoła. Berendtowie nazwali ją „Angelika” na cześć jednej z córek.
I interes nieźle się kręcił.

- Na życie nam starczyło, udało się nawet coś odłożyć, nie było źle. Przydziały, które dostawaliśmy do produkcji, wystarczały nam na styk. Brakowało za to tych towarów luksusowych, jak rodzynki, kakao czy orzechy – wspomina pan Józef.

Józef i Teresa Berendtowie pochodzą z Chojnic. Oboje podtrzymali rodzinne tradycje i zostali cukiernikami.

Pół wieku razem w domu i w cukierni. Niezwykła historia Józe...

Wtedy powstawały ze trzy rodzaje chleba – razowy, żytni czy „Mazowiecki”. - Teraz jest z 50 gatunków chleba, ale robimy obecnie jeden, razowy – naturalny na swoim zakwasie. Wypiekamy go dwa razy w tygodniu – mówi Józef Berendt.

Problemem w dzisiejszych czasach nie jest brak składników, ale brak chętnych do pracy w zawodzie piekarza. Niewielu osobom chce się pracować w nocy, brakuje uczniów w tym fachu. A i ludzie czasami wolą kupić bułkę w markecie, która wypiekana jest od rana do wieczora i to za parę groszy.

Postawił na czekoladę

Z biegiem czasu pan Józef postanowił coraz odważniej stawiać na wyroby czekoladowe. Od kuzyna ze Stanów Zjednoczonych dostał formę do czekolady, bo w Polsce trudno było o sprzęt i fachową literaturę. Czas pokazał, że był to świetny wybór. Wtedy wytwarzane w Debrznie smakołyki z czekolady jeździły nawet do Szczecina, Gdańska czy Poznania.
ALEK5642

Do dziś Berendtowie dbają o jakość swoich produktów, bo w Debrznie nie mogą liczyć na codziennie nowych klientów. Do sklepu przychodzą ci sami mieszkańcy, dlatego produkt musi być taki sam, by nie zawieść zaufania. - Młodzi ludzie teraz wyjeżdżają do większych miast. Dziękuję naszym starym, wiernym klientom, którzy przychodzą do nas od lat – mówi pan Józef.

Specjalnością Angeliki są obecnie wyroby z czekolady, ciasta, praliny.

Hucznego 50-lecia cukierni Berendtowie nie planują. - Nie wiemy, co będzie dalej z pandemią. Może gdyby nie to, coś byśmy już planowali – mówi pan Józef Berendt. W pamięci mają jeszcze „40-stkę”, którą wyprawiły im córki.

Oprócz 50-lecia cukierni kilkanaście dni temu państwo Berendtowie świętowali 50-lecie ślubu. Są więc razem od pół wieku i w domu, i w pracy.

- Jesteśmy ze sobą 24 godziny na dobę, ale można wytrzymać – śmieje się pani Teresa.

- Tata jest głową, ale moja mama sercem tej firmy – mówi z uśmiechem córka Izabela, która poszła w ślady rodziców.

Od rana do nocy „siedzi” w cukierni i tworzy nowe czekoladowe rarytasy i inne wyjątkowe ciasta i torty.
Widać, że to kocha i dalej poprowadzi rodzinny interes.

Zabytkowy sprzęt można oglądać przed sklepem w Debrznie, gdzie właściciele wystawili m.in. starą wafelnicę, foremki i drobny sprzęt np. do mielenie pieprzu czy obierania jabłek oraz wałki, walce itp.
Rodzinna historia związana z cukiernictwem opisywana i dokumentowana jest w specjalnej kronice. W galerii – za zgodą pana Józefa – prezentujemy niektóre zdjęcia i opisy.
ALEK5650

od 7 lat
Wideo

echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czluchow.naszemiasto.pl Nasze Miasto