Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Powiat człuchowski. Delegacje urzędników

Piotr Furtak
Wydatki na delegacje w latach: 2014 (słupek niebieski), 2015 (pomarańczowy), 2016 (żółty)
Wydatki na delegacje w latach: 2014 (słupek niebieski), 2015 (pomarańczowy), 2016 (żółty) Infografika: Beata Gliwka
Ponad 14 tysięcy złotych - tyle w ubiegłym roku pobrał w ramach służbowych delegacji Piotr Zabrocki, burmistrz Czarnego. Biorąc pod uwagę fakt, że stawka za kilometr wynosi około 0,83 grosze – pan Piotr w ubiegłym roku przejechał w celach służbowych blisko 17 tysięcy kilometrów. To zdecydowanie więcej niż inni burmistrzowie i wójtowie z powiatu człuchowskiego.

Zdecydowanie mniej na wyjazdy wydają też burmistrzowie Miastka czy Białego Boru. W powiecie człuchowskim na przeciwnym biegunie do Piotra Zabrockiego jest Eugeniusz Dmytryszyn, wójt gminy Koczała. Z informacji nadesłanych przez Joannę Myszka, wicewójt Koczały wynika, że włodarz jednej z najmniejszych gmin w powiecie w ubiegłym roku pobrał delegację w wysokości... 125,37 zł.
Informację na temat delegacji Piotr Zabrocki przedstawił radnym podczas ostatniej sesji w odpowiedzi na interpelację radnej Doroty Gawrońskiej.
- Zadałam to pytanie w imieniu mieszkańców gminy Czarne, którzy interesowali się tym tematem – mówi Dorota Gawrońska. - Ludzie próbują spotykać się z burmistrzem, bardzo często jednak nie mają takiej szansy, bo okazuje się, że jest w Gdańsku czy w Koszalinie. Dlatego też do nas, radnych, kierowane są pytania ile gmina wydaje na kilometrówkę i czy wszystkie wyjazdy są zasadne. Warto się zastanowić, czy faktycznie wszędzie trzeba jechać. Być może część spraw można załatwić telefonicznie
Podczas sesji burmistrz tłumaczył, że aby cokolwiek załatwić nie może siedzieć w Czarnem. Musi jeździć.
- Proszę wziąć pod uwagę, że nie mamy wiceburmistrza – mówił Piotr Zabrocki. - Jako burmistrz muszę bywać na spotkaniach i pewne sprawy załatwiać bezpośrednio. Te wyjazdy przynoszą efekty.
Te wyjaśnienia nie wszystkich radnych jednak przekonały i na interpelacji Doroty Gawrońskiej temat najprawdopodobniej się nie skończy.
- Trzeba drążyć ten temat – mówi Tadeusz Żyła, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Czarnem – Z wysokości delegacji burmistrza wynikałoby, że jest on przez cały czas w drodze. Poproszę pana Zabrockiego o sporządzenie dokładnego wykazu rocznych delegacji. Chciałbym dowiedzieć się, gdzie i kiedy dokładnie wyjeżdżał nasz burmistrz. Z jednej strony szukamy wszędzie oszczędności, „degraduje się” kierownika Urzędu Stanu Cywilnego aby płacić mu mniejsze wynagrodzenie, z drugiej strony wydatki na delegacje wzrastają.
Warto zwrócić uwagę na fakt, że gdy burmistrzem Czarnego był jeszcze Jan Zieniuk, wysokość rozliczanych delegacji była zdecydowanie niższa i wynosiła 4-5 tys. zł.
Przyjrzeliśmy się wydatkom na delegacje innym burmistrzom i wójtom z powiatu człuchowskiego i nie tylko im. Spoglądając na liczby, które otrzymaliśmy w odpowiedzi wynika, że większość z włodarzy gmin z regionu wydaje w granicach 5-6 tysięcy złotych rocznie na ten cel. Wyjątkiem jest wójt Koczały. Eugeniusz Dmytryszyn przez 3 ostatnie lata pobrał za służbowe wyjazdy niespełna 600 złotych. Trzeba jednak dodać, że w roku 2016 dość znacząco wzrosły wydatki na służbowe wyjazdy pracowników urzędu. I tak są one jednak zdecydowanie niższe niż kwoty na służbowe wyjazdy pracowników Urzędu Gminy w Rzeczenicy (gmina porównywalna do gminy Koczała – dop. red.). Tomasz Ginda, wójt gminy Rzeczenica w ramach delegacji za ubiegły rok pobrał około 3 tysięcy złotych. Nie oznacza to jednak, że na służbowe wyjazdy nie wydał więcej.
- Jeżdżąc po terenie powiatu człuchowskiego, czy też do Chojnic, nie rozliczam delegacji – informuje wójt z Rzeczenicy. - Oczywiście gdy muszę jechać do Gdańska czy gdzieś dalej, rozliczam delegację.
Podobnie robią zresztą inni, między innymi Wojciech Kallas z Debrzna.
- Staram się ograniczać te wyjazdy, chociaż jeździć musimy – mówi burmistrz z Debrzna. - Bez tego nie moglibyśmy załatwić wielu spraw. Jeżdżąc po terenie gminy Debrzno, czy też wyjeżdżając do Człuchowa, nie rozliczam jednak delegacji.
Burmistrzowie i wójtowie podkreślają, że żaden z nich nie zarabia na delegacjach. Co więcej, muszą dokładać do interesu.
- Jeździmy swoimi samochodami, które w ten sposób są bardziej eksploatowane, niż w sytuacji, gdybyśmy wykorzystywali je jedynie do celów prywatnych – mówią zgodnie. - Najbardziej komfortowym, ale jednak najdroższym rozwiązaniem, byłoby kupienie samochodu służbowego. Na taki wydatek żadna z gmin powiatu człuchowskiego nie może sobie jednak pozwolić.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomocnik rolnika przy zbiorach - zasady zatrudnienia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czluchow.naszemiasto.pl Nasze Miasto