Powiat człuchowski. Nie żyje kobieta z Debrzna, którą już wcześniej uznano za zmarłą

Kobieta w sobotę 13 lutego w bardzo ciężkim stanie trafiła na odział Intensywnej Opieki Medycznej SP ZOZ w Człuchowie po pęknięciu tętniaka i rozległym wylewie krwi do mózgu. Zanim jednak zabrano ją do lecznicy, upłynęło sporo czasu.

Kobieta prawdopodobnie zasłabła i całą noc leżała na zimnej podłodze. Gdy rano znalazła ją sąsiadka, 80-latka była cała zimna. Na miejsce wezwano karetkę z człuchowskiego szpitala. Będąca w zespole doświadczona anestezjolog stwierdziła zgon pacjentki. Około pół godziny po odjeździe karetki rzekoma denatka zaczęła jednak dawać oznaki życia i jej bliscy ponownie zadzwonili po pogotowie. Ta sama lekarka, która wcześniej stwierdziła zgon, za drugim razem wycofała się z wcześniejszej diagnozy i poleciła zabrać staruszkę do szpitala. Tam przez kilka dni kobieta walczyła o życie, jednak tę walkę przegrała. Zmarła w niedzielę po południu.

Jej rodzina została dotknięta podwójną tragedią, ponieważ wczoraj w południe zmarł również mąż pani Heleny. Cierpiał na chorobę Alzheimera, a żona się nim opiekowała. Jak się wcześniej dowiedzieliśmy, staruszka zasłabła w piątek 12 lutego wieczorem, krótko przed podaniem mężowi lekarstw. Robiła to codziennie około godz. 21.

Przypomnijmy, że po zdarzeniu Prokuratura Rejonowa w Człuchowie podjęła czynności sprawdzające pod kątem narażenia pacjentki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Po śmierci pani Heleny, śledczy postanowili wszcząć dochodzenie w tej sprawie. Może się to skończyć zarzutami dla anestezjolog Bożeny W. Lekarce będzie wtedy groziło nawet 5 lat więzienia.

- Poleciliśmy wykonanie sekcji zwłok denatki - mówi Tomasz Klukowski, prokurator rejonowy w Człuchowie. - Musimy zbadać czy istnieje związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy stwierdzeniem zgonu kobiety gdy ta jeszcze żyła, a jej późniejszą śmiercią.