Pożar bloku w Chojnicach. Nie żyje starsza kobieta

- Zgłoszenie otrzymaliśmy o 5.35. od lokatora sąsiedniego mieszkania. Po 2 minutach byliśmy na miejscu – relacjonuje rzecznik chojnickiej straży kpt. Marcin Wróblewski. - Była już tam także opiekunka kobiety, zajmującej lokal gdzie wybuchł pożar, która otworzyła drzwi do mieszkania.
Z otwartych drzwi buchnął żar. Zadymienie objęło klatkę schodową. Żeby przyspieszyć akcję ratowniczą straż użyła gaśnic proszkowych. W mieszkaniu znaleziono jednak zwęglone już zwłoki. Najprawdopodobniej ofiarą jest 90-letnia kobieta, która tu mieszkała.

Do akcji wyjechały dwa zastępy gaśnicze i samochód dowodzenia. Strażacy mieli problem z dojazdem na miejsce.
- Już dzwoniący do nas mieszkaniec poinformował, że będzie się do nich trudno dostać - dodaje Wróblewski. - Budynek nie sąsiaduje z ulicą, mieści się wewnątrz blokowiska. Przejazd jest za niski dla auta z podnośnikiem. Auta bojowe zostały więc na ulicy. Na szczęście podnośnik nie był potrzebny. Użyliśmy gaśnic. Potem schłodziliśmy pomieszczenia wodą, ale tak żeby nie wyrządzić więcej szkód niż to było konieczne. Pożar nie był duży, budynek jest murowany, ale zawsze jest ryzyko, że mógł się rozprzestrzenić na sąsiednie mieszkania. Sama akcja gaśnicza trwała ok. pół godziny.

Ewakuowano 17 mieszkańców klatki schodowej, gdzie doszło do pożaru. W mieszkaniu na 3 piętrze, gdzie nikt nie otwierał drzwi, strażacy musieli wyważyć drzwi.
- Zadymienie było duże, nie mogliśmy ryzykować, że kogoś zostawimy. Sprawdziliśmy wszystkie mieszkania – dodaje rzecznik.
Niedługo potem mieszkańcy mogli wrócić do domów. straty materialne nie są zbyt duże. Na miejscu pracowała też energetyka – przez krótki czas brakowało prądu.
Nie wiadomo na razie co było przyczyną pożaru. Szczegóły zdarzenia wyjaśnia policja i prokurator.