Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prezes Chojniczanki: Praca nie jest dokończona

Wojciech Piepiorka
Tak 12 czerwca ub.r. Maciej Polasik cieszył się z awansu piłkarzy Chojniczanki do drugiej ligi
Tak 12 czerwca ub.r. Maciej Polasik cieszył się z awansu piłkarzy Chojniczanki do drugiej ligi W. Piepiorka
Z Maciejem Polasikiem, prezesem Chojniczanki o dobiegającej końca czteroletniej kadencji obecnego zarządu i zmianach w klubie w tym czasie rozmawia Wojciech Piepiorka.

Niech pan dokończy zdanie: Już za cztery lata...
... Chojniczanka będzie mistrzem świata (śmiech).

Pamięta pan kiedy pan wypowiedział te słowa?
Tak, po tym jak cztery lata temu objąłem funkcję prezesa Chojniczanki.

Czy obecna sytuacja Chojniczanki to "mistrzostwo świata", o którym pan mówił?
To trudne pytanie, ponieważ gdybym powiedział, że nie jest, to świadczyłoby o tym, że myślimy o czymś większym. Jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że jakiś kres możliwości finansowych i organizacyjnych klubu i miasta istnieje. Myślę więc, że jesteśmy bardzo blisko tego "mistrzostwa świata".

Prezes Maciej Polasik: Chojniczanka ma namieszać w drugiej lidze

Pamięta pan w jakiej sytuacji był klub, gdy przejmowaliście w nim władzę?
Może nie była to spalona ziemia, ale sytuacja klubu była tragiczna: długi, sprawy za długi w sądzie, niedopracowane sprawy rejestracyjne klubu, piąta liga, niezbyt dobra sytuacja grup młodzieżowych, zrujnowany stadion i nie najlepszy wizerunek klubu w oczach włodarzy miasta, prasy i kibiców, choć część kibiców była z klubem na dobre i na złe.

Wraz z innymi członkami zarządu wierzyliście, że w tak krótkim okresie czasu uda się zarobić tak wiele?
Bez wiary nie byłoby nas w tym zarządzie. Nie spodziewaliśmy się, że nasze działanie spotka się z tak pozytywnym oddźwiękiem osób, od których zależy byt klubu: sponsorów, władz miasta i powiatu oraz kibiców, którzy tłumnie przychodzą na mecze. Trzy awanse z rzędu być może były pewnym zaskoczeniem, ale pracowaliśmy na to z roku na rok, takie cele sobie stawialiśmy. Chcieliśmy być w trzeciej lidze, natomiast awans do drugiej ligi troszeczkę nas zaskoczył, ale byliśmy na niego przygotowani organizacyjnie, finansowo i sportowo.

Jaka jest tajemnica sukcesu, bo chyba tak trzeba mówić, skoro w cztery lata robi się z zadłużonego klubu piątoligowego dobrze funkcjonującego drugoligowca?
Trzeba mieć pasję, trzeba wierzyć w to, co się robi, otaczać się odpowiednimi ludźmi, selekcjonować doradców i po prostu robić swoje. Bez pieniędzy sponsorów i miasta nie byłoby tego sukcesu, ale trzeba było po te pieniądze sięgnąć, trzeba było tam pójść, czasami pochylić głowę, innym razem tupnąć nogą. Myślę, że, ku radości kibiców, udaje nam się to.

Chojniczanka awansowała do drugiej ligi!

Jak wygląda od kuchni praca prezesa i zarządu?
Trzeba rozwiać mit, że w zarządzie się zarabia i podkreślić, że zarząd klubu działa społecznie - my to robimy kosztem własnego czasu i za własne pieniądze. Wszyscy członkowie zarządu są również sponsorami klubu. Ci, którzy mają własne firmy, angażują środki firm, a ci, którzy są osobami fizycznymi, płacą na klub własne pieniądze. Zarząd podjął bowiem uchwałę, że każdy członek zarządu, jeśli nie jest sponsorem, wpłaca na klub co najmniej 200 zł na miesiąc. Każdy z nas ma dużo obowiązków więc jest to praca głównie "po godzinach". Znakomita część czasu to poszukiwanie sponsorów i liczne spotkania z nimi, działalność marketingowa, kontakty z miejscowymi władzami. To jest "docieranie się" na licznych zebraniach zarządu, odbywających się często po kilka razy w miesiącu. Ja jestem przeciwny temu, żeby każdy miał jednakowe zdanie, ale stoję na stanowisku, że kłócić się należy we własnym gronie, a na zewnątrz reprezentować jednolite stanowisko i myślę, że udawało nam się to robić w większości przypadków. Recepta jest więc taka: trzeba poświęcać dużo czasu i podejmować się rzeczy, które nawet na początku wydają się beznadziejne.

Czego nie udało wam się osiągnąć w tej kadencji?
Cały czas uważam, że należałoby pewne kroki przedsięwziąć w organizacji pracy klubu. Mimo że mamy ładny stadion, klub nie dysponuje zapleczem sportowym i biurowym na miarę klubu z pierwszą drużyną w drugiej lidze. Myślę, że bardzo dużo do zrobienia jest w kwestii szkolenia grup młodzieżowych, zwłaszcza chcielibyśmy pomóc trenerom w permanentnym podnoszeniu kwalifikacji. Chcielibyśmy też utworzyć klasy sportowe w chojnickich szkołach. Nie udało nam się również pozyskać sponsora strategicznego, ale będziemy czynić starania, żeby takiego sponsora znaleźć.

Czy kolejnym krokiem, którym chcecie wykonać, jest awans do pierwszej ligi?
Pierwsza liga to "mistrzostwo świata", o które pytałeś na początku. Trzeba sobie jednak zdawać sprawę z tego, że pierwsza liga to ogromne wyzwanie. Nasz obiekt przy ul. Mickiewicza 12 nie spełnia pierwszoligowych wymogów - nie mamy chociażby oświetlenia płyty boiska, czy podgrzewanej murawy, nasze szatnie są za małe, a dodajmy do tego zadaszenie trybuny, które jest wymagane już w drugiej lidze, a dopiero u nas powstanie. Nie wiem więc czy jesteśmy gotowi na pierwszą ligę. Być może sportowo tak, ale organizacyjnie byłoby to ogromne wyzwanie. Robienie pierwszej ligi, żeby grać potem w Bydgoszczy czy Gdyni, mija się z celem.

Kibice obawiają się, że, w skutego tego, że drużyna jest coraz mniej "chojnicka", to, co budujecie przez ostatnie lata, posypie się w pewnym momencie jak domek z kart. Też się tego boicie?
Gdyby drużyna była "chojnicka" gralibyśmy w piątej lub czwartej lidze, bo z zawodnikami z samych Chojnic nie udałoby się osiągnąć więcej. Już walcząc o awans do czwartej ligi, musieliśmy pozyskiwać zawodników z zewnątrz. Co prawda z najbliższej okolicy, bo taki był wtedy plan, ale jednak. Poza tym która drużyna w drugiej lidze jest gdyńska, sosnowiecka, czy bydgoska? Owszem, są zawodnicy miejscowi, ale większość stanowią piłkarze napływowi. Chodzi o to, żeby zagwarantować rozwój zespołu i w perspektywie zatrzymać tych graczy w Chojnicach. Były przecież takie przypadki, że piłkarze przychodzili do Chojniczanki z zewnątrz, ale potem zadomowili się tu i stawali się chojniczanami. Trzeba mieć świadomość, że to są zawodowcy i nasi piłkarze pracują grając w piłkę. Jesienią trenerowi Kapicy udało się stworzyć z nich kolektyw i mamy nadzieję, że wiosną też mu się to uda. Klub jest wiarygodny i wypłacalny. Rozmawiam z piłkarzami i wiem od nich, że o Chojniczance mówi się w Polsce, że jest klubem dobrze zorganizowanym. Niektórzy nasi nowi zawodni-cy są nawet zdziwieni, że udało się tego dokonać w tak małym mieście. Cieszmy się z tego, co mamy. Możemy oglądać drużyny, które nigdy wcześniej by do nas nie przyjechały. Żyjemy wspomnieniami z roku 1971 z meczów z GKS Katowice i Zagłębiem Sosnowiec w Pucharze Polski, a dziś klub z Sosnowca ogrywamy w lidze. Dziś Zawisza Bydgoszcz i Bałtyk Gdynia przyjeżdżają do nas na mecze ligowe, a kiedyś jeździło się z Chojnic do tych miast żeby zobaczyć dobrą piłkę.

Będzie pan kandydował do zarządu i na funkcję prezesa na kolejną kadencję?
Powiem w ten sposób: uważam, że praca nie jest dokończona. Chciałbym tę pracę dokończyć i udowodnić, że to, co stworzyliśmy, nie jest kolosem na glinianych nogach. Nie rozmawiałem jeszcze z żoną. Przez to, że jestem prezesem Chojniczanki, robię to kosztem rodziny, a praca jaką mam w szpitalu, zmusza mnie do nienormowanego czasu pracy i przez to czasami nie ma mnie w domu cały tydzień. Będę kandydował do zarządu, a od tego, kto do tego zarządu wejdzie i jaki będzie klimat, uzależniam dalsze decyzje.


Walne zebranie sprawozdawczo-wyborcze Chojniczanki rozpoczyna się w poniedziałek o godz. 17 w ZSP nr 2 przy ul. Angowickiej. Kto chce głosować, musi opłacić składkę członkowską (100 zł).

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czluchow.naszemiasto.pl Nasze Miasto