Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Promocja bezdomności". Rodzina mieszkała w gdańskim pustostanie. Mówi o groźbach pobicia

Andrzej Kowalski
Andrzej Kowalski
Kamienica przy ulicy ulica Łąkowej w Gdańsku. W jej oknach sztuka w przestrzeni miejskiej, praca dyplomowa "Serce miasta" Katarzyny Jurgi z 2019 roku. Autorka swoją pracą zwróciła uwagę na problem socjalny, jakim jest przymusowe wysiedlanie z mieszkań
Kamienica przy ulicy ulica Łąkowej w Gdańsku. W jej oknach sztuka w przestrzeni miejskiej, praca dyplomowa "Serce miasta" Katarzyny Jurgi z 2019 roku. Autorka swoją pracą zwróciła uwagę na problem socjalny, jakim jest przymusowe wysiedlanie z mieszkań Przemyslaw Swiderski
Rodzina z dwójką dzieci, która zamieszkała w jednym z lokali w pustostanie w Gdańsku, zmaga się z polityką miasta i próbami wyrzucenia ich z tego miejsca. Działacze Pomorskiej Akcji Lokatorskiej relacjonują o szokującej sprawie, w której jeden z pracowników Biura Obsługi Mieszkańca miał nawet stosować groźby wobec ojca dzieci. Miasto zaprzecza, żeby coś takiego miało miejsce.

Eksmisja rodziny z pustostanu. Rozbieżne relacje

Sytuacja jest jedną z tych na skraju. Dotyczy pani Pauliny, jej męża oraz dwójki małych dzieci. Rodzina nie mogła pozwolić sobie na mieszkanie, a więc zajęła jeden z należących do miasta pustostanów. Jak informuje Pomorska Akcja Lokatorska, gdańszczanka wystosowała pismo za pośrednictwem Biura Obsługi Mieszkańców w celu oczynszowania zajętego przez nią lokalu.

- Gdańskie Nieruchomości oraz Biuro Obsługi Mieszkańców połączyły siły, by ukarać zdesperowaną lokatorkę za uczciwość. Przedstawicielka BOM-u poinformowała kobietę, że wraz z początkiem kwietnia, gdy skończy się okres ochronny, cała rodzina zostanie siłą wyeksmitowana z zajmowanego lokalu. Gdańskie Nieruchomości szybko złożyły w prokuraturze oskarżenie o włamanie. Dodatkową "zachętą" ze strony miejskich instytucji była zapowiedź odebrania Pani Paulinie i jej partnerowi praw rodzicielskich i umieszczenia dwójki zadbanych i uczących się dzieci w Domu Dziecka - mówi Michał Dziergas z Pomorskiej Akcji Lokatorskiej.

ZOBACZ TAKŻE: Miejsce na cmentarzu też ma swoją cenę. Całkiem przyziemna sprawa, obok krzyża wezwanie do zapłaty

Tutaj kilka rzeczy należy jednak wyjaśnić. W odpowiedzi na naszą prośbę o komentarz w tej sprawie inspektor Referatu Prasowego Biura Prezydenta Gdańska stwierdził, że Gdańskie Nieruchomości faktycznie złożono zawiadomienie na policję. W treści miała być jednak mowa o naruszeniu miru domowego.

- Pani w sposób bezprawny zajęła lokal należący do miejskiego zasobu, dlatego Gdańskie Nieruchomości złożyły zawiadomienie na policję. Dotyczyło ono naruszenia miru domowego, a nie włamania, jak wynikałoby z załączonej notatki. Pracownik Gdańskich Nieruchomości został w tej sprawie przesłuchany, niestety nie mamy wiedzy, na jakim etapie jest to postępowanie - mówi Jędrzej Sieliwończyk, inspektor Referatu Prasowego Biura Prezydenta. - Nic nam nie wiadomo o zamiarze „odebrania Pani Paulinie i jej partnerowi praw rodzicielskich”. Takie decyzje należą do kompetencji sądu, a nie jakichkolwiek miejskich instytucji - dodaje.

Czy padły groźby? Miasto zaprzecza

Sprawa jednak komplikuje się dalej. Sytuacja nie miała bowiem wcale skończyć się na zawiadomieniu na policję. W grę miały wejść też groźby pobicia ze strony urzędnika Biura Obsługi Mieszkańców.

- Dziwnie rozumianą troską o dobro społeczne wykazał się również urzędnik BOMU, który na spotkanie z lokatorami pustostanu przyszedł z osiłkiem. Obydwaj "strażnicy sprawiedliwości" postanowili zaprezentować swoją wyższość nad zamieszkującą pustostan rodziną, strasząc męża Pani Pauliny pobiciem w obecności jego dzieci - relacjonuje Michał Dziergas, przedstawiciel Pomorskiej Akcji Lokatorskiej.

ZOBACZ TAKŻE: Nowe przepisy wchodzą w życie. Teraz za jazdę po alkoholu karą będzie konfiskata samochodu. Przepis będzie obowiązywać od 14 marca

Co na to miasto? Zaprzecza tym zarzutom. "Osiłka" nie było i, jak można wywnioskować z wypowiedzi inspektora prasowego, urzędnik przyszedł do rodziny sam.

- Z naszej strony, w ostatnim czasie z panią kontaktował się wyłącznie kierownik właściwego obszaru administracyjnego i nie towarzyszył mu żaden "osiłek". Za każdym razem pani informowana jest, że popełnia przestępstwo z art. 193 kodeksu karnego - mówi Jędrzej Sieliwończyk.

Zdaniem Pomorskiej Akcji Lokatorskiej, nacisk na panią Paulinę i jej rodzinę ma przyczyny ekonomiczne. Jak informują aktywiści, w tym domu dwa puste, należące wcześniej do miasta lokale, zostały sprzedane. Z kolei nadal należący do miasta pustostan może czekać podobny los.

ZOBACZ TAKŻE: Politechnika Gdańska zaprasza na TARGOiOWISKO 2024 - Wydziałowe Targi Pracy w branży morskiej

- Kusi niejedną instytucję lub potencjalnego nabywcę. Zgodnie z Ustawą o Samorządzie miasto Gdańsk ma obowiązek przeciwdziałać bezdomności poprzez aktywną politykę mieszkaniową. Obecne działania władz miasta są instytucjonalną przemocą wymierzoną w gorzej uposażonych mieszkańców, których nie tylko wypycha się poza obszary metropolii, ale traktuje jak niebezpiecznych kryminalistów. To prawdziwa promocja bezdomności - podsumowuje Michał Dziergas.

Właściciel lokalu będzie chciał odszkodowania

Miasto ma jednak inne spojrzenie na tę sprawę. Lokatorzy łamią prawo, a oczynszować pustostanu się nie da. Dodatkowo budynek ma być też w złym stanie technicznym.

- Za każdym razem pani informowana jest, że popełnia przestępstwo z art. 193 kodeksu karnego. Nie jest możliwe, objecie jej obowiązkiem uiszczania czynszu, ponieważ nie jest lokatorem. Natomiast, w związku z nielegalnym zajęciem lokalu, jego właściciel będzie domagał się stosownego odszkodowania. Pani została też poinformowana o złym stanie technicznym stropu pomiędzy parterem a piętrem - kontruje Jędrzej Sieliwończyk, inspektor Referatu Prasowego Biura Prezydenta.

ZOBACZ TAKŻE: Znani ludzie z Trójmiasta! Usłyszała o nich cała Polska

Artykuł 193. Kodeksu Karnego brzmi:

"Kto wdziera się do cudzego domu, mieszkania, lokalu, pomieszczenia albo ogrodzonego terenu, albo wbrew żądaniu osoby uprawnionej miejsca takiego nie opuszcza, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku."

Rodzina wyprowadziła się, ale nadal czekają ją konsekwencje

W czwartek, 14 marca, otrzymaliśmy informację o tym, że rodzina wyprowadziła się już z pustostanu. Udało się znaleźć lokal na obrzeżach miasta w stosunkowo niskiej cenie. Problem jednak nie znika. Jak podkreślają aktywiści Pomorskiej Akcji Lokatorskiej, nad panią Pauliną i jej bliskimi "będą się ciągnąć groźby procesów".

- Aktualnie sytuacja wygląda tak, że rodzinie nie zagraża bezpośrednio przemoc fizyczna czy też eksmisja z dnia na dzień. Natomiast faktem pozostaje, że miasto nie robi nic, żeby zagospodarować te pustostany w porozumieniu z ludźmi w potrzebie mieszkaniowej. Instytucje miejskie wychodzą z założenia swojej absolutnej nieomylności - Maciej Ostrowski z Pomorskiej Akcji Lokatorskiej. - Traktują lokatorów nie jako osoby w trudnej sytuacji, z którymi warto nawiązywać dialog - podkreślał.

Zdaniem przedstawiciela PAL, to jednak jeden z wielu przypadków, o których już niestety nie usłyszymy. Przywołuje przykład Warszawy, gdzie w związku z kryzysem mieszkaniowym, sporo mieszkańców zajmuje właśnie pustostany.

- Zjawisko będzie się tylko nasilać. Mamy do czynienia z kryminalizacją biedy. Ludzie stają się przestępcami nie z chciwości czy pogardy do prawa, ale w wyniku zaistniałej sytuacji - dodaje Ostrowski.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto