Smakosz 2013 Człuchów. Halina Karpińska, kucharka z restauracji Ośrodka Wczasowego Bobo

Halina Karpińska jest kucharką jest „od zawsze” czyli od ukończenia szkoły w 1982 roku. Od samego początku jest też związana z Bobo, pracuje tu od czasu jego powstania, czyli ponad 11 lat. Jak pracuje kuchnia pod jej przywództwem?

Smakosz 2013 Człuchów. Zobacz wyniki głosowania

- Staramy się żeby było smacznie, ale i zdrowo. Nie używamy mrożonek, świeże produkty kupujemy w gospodarstwach. Mamy nawet stoisko z produktami z gospodarstw ekologicznych - mówi pani Halina. - Na co dzień głównie jest to tradycyjna polska kuchnia. Pierogi w rozmaitych zestawach, polędwiczki, Schab Gajowego... To takie zwyczajne polskie dania, choć z odrobina fantazji.
Na imprezy kuchnia przygotuje wszystko czego sobie zażyczą klienci. Z tych tańszych potraw i droższych - jak łosoś czy owoce morza. Czasami zamówienie jest oryginalne.
- Przygotowywaliśmy już wesele... wegetariańskie – wspomina pani Halina. - Sama byłam zdziwiona, że tak się da (śmiech). Część przepisów przygotowaliśmy sami, część dostaliśmy od klientki z Niemiec. Dało się zrobić, goście wyjeżdżali zadowoleni.

Smakosz 2013 Człuchów. Zobacz nagrody na kucharza i kelnera

Sama szefowa kuchni – jak przyznaje, jest łasuchem i uwielbia ciasta.
- Serwujemy ich całą masę, podczas imprez widzimy, które smakują najbardziej, wiemy więc jakie najczęściej przygotowywać. Zawsze jest też specjalny stół ze słodkościami w formie bufetu - dodaje kucharka. - Tu też staramy się o jak najlepsze produkty. W nabiał na przykład zaopatrujemy się w gospodarstwie w Grabowie. Mają tam pyszny twaróg, masło, maślankę, od niedawna robią też sery. Różnica w smaku jest ogromna. Żeby zrobić dobry sernik z takiego twarożku nie trzeba się nawet specjalnie starać. Tak samo masełko podawane do śniadania jest może trochę droższe, ale za to jak smakuje.

Co jest potrzebne w dobrej kuchni? Podstawa, to, żeby kucharz lubił swoją pracę. Inaczej nic z tego nie będzie. Ja uwielbiam gotować. Lubię też tworzyć. Kiedyś było to nie do pomyślenia. Kucharz dostawał recepturę danej potrawy i musiał się jej ściśle trzymać. Inaczej w razie kontroli zostałby upomniany. Teraz może „pomieszać”, użyć wyobraźni. Mamy na przykład placki ziemniaczane z kurczakiem, serem mozzarellą i pomidorem. Niby proste, ale już coś innego. Do tego pyszne. Całe życie mieszkam i pracuję na wsi. Na pewno są tu mniejsze możliwości rozwoju, szkolenia się niż w dużym mieście. Ale zaglądam do internetu, podpatruję, oglądam nowe rzeczy i próbuję. W sezonie nie ma to wiele czasu, ale teraz, jesienią można poeksperymentować. Czy zdarzają się eksperymenty nieudane? Pewnie (śmiech). Czasami wydaje się, że smaki powinny do siebie pasować, a tu... Ale zawsze nowy przepis jest najpierw wypróbowywany na swoich. Dopiero kiedy wiadomo, że jest dobry jest wpuszczany do kuchni. Wiadomo, że i tak wszystkim się nie dogodzi, bo każdy ma inny smak, ale ludzie wyjeżdżają od nas zadowoleni z kuchni. Gotuję tak, jak sama chciałbym jeść.