Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, czyli... udziałowiec na kuroniówce

Piotr Furtak
Ma 50 procent udziałów w spółce przynoszącej niezłe zyski. Mimo tego żyje z zasiłku dla bezrobotnych. O wypłatach dywidend może zapomnieć, wszystko przez konflikt ze wspólnikiem, który jest jednocześnie prezesem firmy ...

Ma 50 procent udziałów w spółce przynoszącej niezłe zyski. Mimo tego żyje z zasiłku dla bezrobotnych. O wypłatach dywidend może zapomnieć, wszystko przez konflikt ze wspólnikiem, który jest jednocześnie prezesem firmy paliwowej przy ulicy Plantowej w Człuchowie.

Bożena Spychalska przez ponad 26 lat pracowała w bazie CPN przy ulicy Plantowej. Była referentem handlowym, później kierownikiem magazynów, w końcu została kierownikiem zakładu. W 2000 roku zakład został sprywatyzowany. Na bazie CPN powstała spółka z ograniczoną odpowiedzialnością. Udziałowcami w niej została Bożena Spychalska i Janusz Gąsior, który wcześniej był zastępcą kierownika zakładu.

- Umówiliśmy się, że pan Gąsior założy spółkę, a następnie odsprzeda mi 50 procent udziałów - wspomina Bożena Spychalska. - Zależało nam na tym żeby osób rządzących spółką było jak najmniej. Dlatego też nie naciskałam na to żeby wejść do zarządu. Zostałam zatrudniona jako kierownik zakładu.
Firma dynamicznie się rozwijała. Wkrótce utworzono oddziały w Białogardzie i w Smardzku koło Świdwina. Dystrybutor Produktów Naftowych jest również dzierżawcą stacji paliw w byłej Spółdzielni Kółek Rolniczych w Czarnem.

- Być może pozornie wszystko wyglądało "ok" - mówi Piotr Hamerski, były członek rady nadzorczej firmy. - W praktyce prezesa bardzo często nie było w firmie - potrafił zniknąć gdzieś bez śladu na dłuższy czas. Nie było pieniędzy na jakiekolwiek zakupy, były natomiast środki na to żeby wpłacić 122 tys. zł do kancelarii prawniczej w Chojnicach.

W 2005 roku Bożena Spychalska uznała, że dalsza współpraca z Januszem Gąsiorem nie ma sensu. Jej zdaniem zarządzanie firmą, w której miała 50 proc. udziałów pozostawiało sporo do życzenia, a ona sama nie miała nic do powiedzenia. Firmą kierował Janusz Gąsior oraz jego żona, która została zatrudniona w spółce. Zwróciła się więc do prezesa z wnioskiem o podział firmy.

- Moim zdaniem było to jedyne rozsądne rozwiązanie - mówi Bożena Spychalska. - Ludzie po wielu latach małżeństwa się rozwodzą i czasami dzieje się to bez większych kłótni i sporów. Chciałam żeby podobnie było z nami. Niestety pan Gąsior, który wyraził zgodę pod warunkiem podpisania sprawozdania z prac zarządu, odwlekał podjęcie ostatecznej decyzji.

Konflikt między udziałowcami narastał. W lutym 2006 roku Bożena Spychalska została dyscyplinarnie zwolniona z pracy.

- Pan Gąsior szukał ewidentnie pretekstu - twierdzi Bożena Spychalska. - Świadczy o tym chociażby to, że jednym z powodów zwolnienia był wyjazd służbowym samochodem, aby zrobić jego przegląd. Prezes posunął się do tego, że nagrał dyktafonem rozmowę, podczas której ewidentnie mnie sprowokował i padło sporo gorzkich słów pod jego adresem. Wykorzystał to później jako argument do podziękowania mi za współpracę.

Janusz Gąsior na temat przyczyn zwolnienia z pracy Bożeny Spychalskiej nie chce się wypowiadać.
- Nie mogę wypowiadać się na ten temat gdyż to kwestia podlegająca ochronie danych osobowych - twierdzi. - Sprawa zresztą została ostatecznie załatwiona w oparciu o ugodę sądową. Gdyby nie było podstaw pani Spychalska nie zgodziłaby się na nią.

Po zwolnieniu z pracy Bożeny Spychalskiej zarząd nie otrzymał absolutorium, nie powołano też rady nadzorczej w firmie. Zawsze brakowało jednego decydującego głosu.

- Pani Spychalska żali się, że nie otrzymuje dywidendy od zysku firmy, który faktycznie jest dość znaczący - mówi Janusz Gąsior. - Również ja nie otrzymuję tych pieniędzy gdyż nie zostało zatwierdzone sprawozdanie finansowe. Jedyną osobą, która głosowała przeciwko była pani Spychalska. Głosowała zresztą przeciwko wszystkim uchwałom, bez podawania merytorycznych przyczyn. W takiej sytuacji wypłata jest niemożliwa, a ja muszę przestrzegać przepisów prawa.

Janusz Gąsior twierdzi, że nie chce zgodzić się na podział firmy gdyż jest to bardzo kosztowne. W takiej sytuacji trzeba zapłacić 19 proc. podatku i oddać fiskusowi 22 proc. VAT. Do tego konieczne byłoby uzyskanie koncesji a to jest nie tylko kosztowne, ale również czasochłonne.

- Ze swojej strony przedstawiałem kandydatury do rady nadzorczej - mówi prezes Gąsior. - Proponowałem nawet objęcie tej funkcji pani Spychalskiej. Moje propozycje były jednak blokowane przez wspólnika.

Bożena Spychalska zwróciła się do sądu o ustanowienie kuratora w firmie. Jej zdaniem Janusz Gąsior może mieć jednak poważniejsze kłopoty z prawem. Są one związane chociażby z tym co w ostatnim czasie działo się w zakładzie w Białogardzie. Jej zdaniem kierownik tamtejszego zakładu został zwolniony z pracy jedynie dlatego, że pracownicy firmy zwrócili się z pismem o wypłatę pieniędzy za nadgodziny z ostatnich trzech lat.

- To chore, że ktoś, kto tyle lat przepracował w firmie i uczestniczył w jej budowaniu musi wyciągać rękę po kuroniówkę - twierdzi Piotr Hamerski. - W normalnych warunkach wspólnicy już dawno podziękowaliby sobie za współpracę i wszystko odbyłoby się w oparciu o zdrowy rozsądek.

Bożena Spychalska szuka pracy. Zdaje sobie jednak sprawę, że nie będzie jej łatwo.

- Kto zatrudni ponadpięćdziesięcioletnią kobietę - zastanawia się pani Bożena. - Wiem od naszych wspólnych znajomych, że pan Gąsior stwierdził, iż gdy nie będę miała co do garnka włożyć przyjdę do niego na kolanach i zgodzę się na wszystkie warunki, które mi zaproponuje. Jeśli na to liczy to się przeliczy. Mam swój honor i potrafię walczyć o swoje prawa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czluchow.naszemiasto.pl Nasze Miasto