Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Totolotek Puchar Polski. Arka Gdynia rozczarowała i została wyeliminowana przez Odrę Opole

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Fot. Przemysław Świderski
Arka Gdynia niespodziewanie odpadła z rozgrywek Pucharu Polski. Żółto-niebiescy przegrali na wyjeździe 0:1 (0:0) z Odrą Opole, która zdobyła bramkę w ostatniej akcji meczu. To przykra niespodzianka dla kibiców z Gdyni.

Trener Arki Jacek Zieliński zgodnie z przewidywaniami wystawił przeciwko Odrze Opole mocno rezerwowy skład. W porównaniu do ostatnio wygranego spotkania z ŁKS-em Łódź miejsce w podstawowej jedenastce zatrzymali tylko Marcin Budziński i Jakub Wawszczyk. Pojawili się za to na boisku dawno nie widziani Luka Marić i Rafał Siemaszko.

CZYTAJ TAKŻE: Piękne polskie WAG's

Takie zmiany kadrowe spowodowały, że Arka, mierząc się z dużo niżej notowanym rywalem, miała w pierwszej połowie wielkie problemy, aby wywiązać się z roli faworyta. Gra żółto-niebieskich nie kleiła się. Nie było widać, że na boisku występuje zespół, który powinien wyraźnie dominować w starciu z przeciwnikiem z niższej klasy rozgrywkowej. Ani bramkarz Arki, ani też przede wszystkim golkiper Odry niezbyt napracowali się w pierwszej części gry. Poziom spotkania z pewnością nie przypadł do gustu widzom. Nie było żadnych ciekawych akcji, wartych do odnotowania. Bramkarze byli bezrobotni.

Trener Arki postanowił zareagować na taką grę swoich podopiecznych i na drugą połowę spotkania desygnował na boisko w miejsce Fabiana Serrarensa młodzieżowca Jakuba Wilczyńskiego. Taka roszada w żaden sposób jednak nie ożywiła gry Arki. C prawda w 48 minucie gry Rafał Siemaszko trafił strzelając głową w poprzeczkę, ale na tym żółto-niebiescy poprzestali swoje ataki. Nadal nie było kolejnych, groźnych akcji pod bramką Odry.

Co więcej, to gospodarze zaczęli coraz śmielej pojawiać się pod bramką Arki, egzekwując stałe fragmenty gry. Były to sytuacje głównie po faulach zawodników z Gdyni. Jeden ze strzałów po takim właśnie dośrodkowaniu zatrzymał się na poprzeczce bramki bronionej przez Pavelsa Steinborsa, kiedy Łotysza próbował pokonać Miłosz Trojak.

CZYTAJ TAKŻE: Piekne polskie cheerleaderki

Jeszcze w doliczonym czasie gry efektownym strzałem popisał się powracający po kontuzji Marcus da Silva. Jednak Artur Krysiak w dobrym stylu obronił to uderzenie. Dramat Arki dopełnił się w ostatniej akcji meczu, kiedy po kolejnym dośrodkowaniu, obrońców z Gdyni uprzedził ponownie Miłosz Trojak.

Tym samym żółto-niebieskim pozostaje skupienie się na trudnej walce o utrzymanie się w PKO Ekstraklasie. Sen o kolejnej wizycie na Stadionie Narodowym trzeba odłożyć na przyszły sezon.

Lotta Lemon - piękna trenerka personalna zachwyca i inspiruje tysiące ludzi

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto