Wczoraj (13 marca 2022 r.), jak co niedzielę, Koczalskie Morsy kąpały się w jeziorze Dymno w Koczale. Akwen był zamarznięty, więc wycięli sobie w lodzie miejsce. Morsy posłużyły się piłą spalinową, która uwieczniona została na zdjęciu opublikowanym na profilu facebookowym tej nieformalnej grupy. Zauważył to jeden z wędkarzy.
- Tak nas gonią za auta nad wodą, a sami leją olej prosto do wody. I jeszcze się tym chwalą. Już o hałasie nawet nie wspomnę
– denerwuje się mężczyzna.
Sprawa wydaje się o tyle ważna ze względu na ubiegłoroczną akcję porządkowania wypoczynku nad jeziorem w Koczale. Zwłaszcza przy tak zwanej dzikiej plaży. Urzędnicy postanowili stworzyć regulamin. Zgodnie z nim, w tym miejscu jest zakaz biwakowania, dopuszczalny poziom hałasu w dzień to 45 decybeli, a w nocy 40 decybeli, auta powinny być zaparkowane w odległości co najmniej 50 metrów od wody, a najlepiej w miejscu do tego wyznaczonym. Tyle tylko, że nad jeziorem parkingów brak.
- Stworzyli regulamin, którego sami nie przestrzegają. To jest absurd
– denerwuje się nasz Czytelnik.
Nieformalna grupa Koczalskie Morsy działa od kilku lat pod egidą obecnego sołtysa Koczały Roberta Makarewicza.
- Do piły nigdy nie wlewamy oleju. To byłby absurd, bo przecież my potem kąpiemy się w tym miejscu. W oleju się nie będziemy się przecież moczyć. Zresztą wczoraj pierwszy raz w tym sezonie używaliśmy piły
– wyjaśnia Robert Makarewicz i zarzeka się, że morsy, jak mało kto dbają o jezioro. - Każdego roku organizujemy sprzątanie brzegów. Najwięcej śmieci zostawiają po sobie wędkarze. Zbieramy opakowania po robakach, butelki i puszki po piwie, a nawet resztki uszkodzonego sprzętu wędkarskiego – kwituje Makarewicz.
Dziwne wpisy Jacka Protasiewicz. Wojewoda traci stanowisko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
