Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wojciech Szczurek - reformator, czy mistrz marketingu?

Agata Grzegorczyk
T. Bołt
Wojciech Szczurek od lat powtarza, że jego jedyną partią jest Gdynia. Po krótkim romansie z Ruchem Stu Andrzeja Olechowskiego stara się unikać jednoznacznych deklaracji politycznych

Nigdy nie startuje do wyborów z listy silnych partii, ale bywało, że swoje głosy oddawały mu i PO, i PiS. Unika politycznych deklaracji, ale pełnił funkcję społecznego doradcy prezydenta Lecha Kaczyńskiego do spraw samorządu lokalnego. Wojciech Szczurek prezydentem Gdyni jest od 1998 r. i od kilku kadencji w wyborach samorządowych bije krajowe rekordy poparcia.

Po raz pierwszy prezydentem został z namaszczenia. Właśnie jego jako swojego następcę wskazała w 1998 r. charyzmatyczna Franciszka Cegielska, rządząca Gdynią od początku lat 90. Cegielska została wówczas najpierw przewodniczącą Sejmiku wojewódzkiego, a w 1999 r. ministrem zdrowia. Młody, zdolny Wojciech Szczurek był od samego początku w jej najbliższym otoczeniu współpracowników. Działali wspólnie w Komitecie Obywatelskim, a potem, gdy zdobyli większość, w Radzie Miasta. Cegielska została prezydentem, a Szczurek przewodniczącym rady. Równocześnie sprawował funkcję sędziego sądu rejonowego.

Gdynia zawsze znacząco różniła się od przeciętnego polskiego miasta. Tu więcej niż gdzie indziej było własności prywatnej. Dzięki połączeniom promowym ze Skandynawią - sporo zagranicznych turystów i biznesmenów. Do tego coś najbardziej wartościowego: przedwojenny etos pracy. Cegielska i jej drużyna robili, co mogli, by te atuty jak najlepiej wykorzystać. To wtedy ukuto powiedzenie: Wolny Gdańsk i… szybka Gdynia. Wojciech Szczurek był więc naturalnym następcą "żelaznej Franki", jak nazywano Cegielską.

- Faktycznie było tak, że jeszcze przed wyborami współpracownicy Wojciecha Szczurka zaczęli traktować go jak prezydenta. Nikt nie miał wątpliwości, że głosowanie będzie tu tylko formalnością - przyznaje Joanna Grajter, rzecznik gdyńskiego magistratu od prawie 20 lat, która też współtworzyła drużynę Cegielskiej. - Z jednej strony oczywiście można powiedzieć tu, że miał łatwiej. Ale z drugiej, dla samodzielnego samorządowca "założyć buty pani prezydent", jak mówili niektórzy, wcale nie było takim idealnym rozwiązaniem. To było duże wyzwanie: udowodnić w takiej sytuacji, że jest się samodzielnym. Ale jemu udało się - dodaje.

Wojciech Szczurek kontynuował dzieło Cegielskiej, między innymi regulując prawa kupców i sytuację prawną gdyńskiej Hali Targowej czy budując Estakadę Kwiatkowskiego, która dopiero za jego kadencji połączyła port bezpośrednio z obwodnicą trójmiejską. Ale ma też na koncie realizacje wielu projektów, które zostały zapoczątkowane dopiero, gdy to on został prezydentem, jak chociażby budowa hali widowiskowo-sportowej czy stadionu rugby. I jako prezydent jednak nie lubił, gdy mówiono o nim, że "to ten, co został po Cegielskiej". Przez lata, gdy komuś zależało, by go zdenerwować, bezbłędnie mógł potraktować go właśnie tym mianem, efekt był murowany.

Szczurek to gdynianin w trzecim pokoleniu, reprezentant dobrej rodziny prawniczej. Podczas swej pracy w samorządzie nie zaprzestał działalności naukowej, zdobył doktorat z prawa. Od 2003 r. jest też prezesem Stowarzyszenia Miast Autostrady Bursztynowej, które - jak twierdzą jego współpracownicy - przyczyniło się do rozpoczęcia budowy autostrady A1. Zasługi wszystkich zainteresowanych dość trudno tu zważyć, faktem jest jednak, że autostrada A1 nie zaczyna się w Gdyni, a grubo 40 km na południe od niej.

Tak czy inaczej, popularność prezydenta sięga szczytów. Podczas wyborów samorządowych w 2006 r. Szczurek pobił wszelkie rekordy, zdobywając ponad 85 proc. głosów. Jaka jest jego recepta na sukces?

- Jeśli się lubi to, co się robi, w mieście, które się kocha, to efekty przychodzą właściwie same - przyznaje Szczurek. - Pracując dla miasta i jego mieszkańców, spełniam też własne marzenia o Gdyni. I chyba już nie potrafię inaczej. Wiem, że moi współpracownicy funkcjonują podobnie. Jestem świadomy, iż podejmuję też niepopularne decyzje, ale wiem, że mieszkańcy Gdyni nie lubią, gdy się ich kokietuje z myślą o następnych wyborach - dodaje.

Co Gdynia faktycznie zawdzięcza mijającej i poprzednim kadencjom Wojciecha Szczurka? Poza wymienionymi elementami infrastruktury sportowej powstaje w mieście stadion piłki nożnej. Za jego rządów powstało też wiele kilometrów nowych ulic, a sporo istniejących doprowadzono do standardów europejskich.

Wojciech Szczurek odnowił gruntownie gdyński salon, czyli ulicę Świętojańską. Choć remont wzbudził także niemało kontrowersji. Kupcy argumentowali, że przez utrudnienia w ruchu bezpowrotnie stracili klientów na rzecz centrów handlowych. Bez wątpliwości natomiast na konto zasług trzeba dodać unowocześnienie całego systemu komunikacji publicznej. Zapoczątkowane zostało ono jeszcze przez Franciszkę Cegielską, która wymieniła stare ikarusy na nowe mercedesy, ale to Wojciech Szczurek wyegzekwował, że cała ta machina funkcjonuje bardzo punktualnie. Kontrowersje wzbudza natomiast inny projekt, za którym mocno opowiada się Szczurek: budowa lotniska w Babich Dołach. Zdaniem oponentów, jest to angażowanie publicznych pieniędzy w inwestycję, która jest trójmiejskiej aglomeracji zbędna, ponieważ jedno lotnisko już ma.

Jednak opozycja wobec prezydenta Szczurka jest bardzo słaba i nie jest w stanie sformułować przekonywających argumentów na rzecz jego zastąpienia. Dlaczego tak duże partie jak PO czy PiS nie są w stanie ugryźć takiego konkurenta?

Gdyński poseł PO Tadeusz Aziewicz składa to na karb ordynacji wyborczej. - Ubocznym efektem wprowadzenia wyborów bezpośrednich jest duża łatwość reelekcji wybranych wójtów, burmistrzów lub prezydentów, taką tendencję wyraźnie widać w całej Polsce - tłumaczy Aziewicz. - Trzeba mieć ogromnego pecha albo bardzo mocno narozrabiać, aby nie być ponownie wybranym. Zdarzały się nawet przypadki, kiedy prezydenci miast pomimo ewidentnych afer w dalszym ciągu utrzymywali wysokie poparcie mieszkańców. Według Aziewicza, samorządowcy dobrze opanowali zasady marketingu politycznego i stosują je konsekwentnie bez większych zahamowań. - W Gdyni trudno przejechać trolejbusem, żeby nie trafić na plakat z napisem: "Wojciech Szczurek zaprasza (…)", niemal wszystkie imprezy kulturalne odbywają się pod jego patronatem - argumentuje Tadeusz Aziewicz.

W wygranej z dotychczasowym prezydentem Gdyni nie pomaga także z pewnością i to, że dotąd w wyborcze szranki stawali politycy z drugiego lub trzeciego szeregu, o stosunkowo małym dorobku i rozpoznawalności, którzy bardziej chcieli zaistnieć, niż wygrać. PO np. wcale nie wystawiała swojego kandydata, popierając obecnego prezydenta. Platforma liczy, że tym razem będzie inaczej.

Ze Szczurkiem zmierzy się z ramienia PO Wiesław Byczkowski. Dziś jest wicemarszałkiem woj. pomorskiego, ale w latach 90. był... wiceprezydentem Gdyni, w gabinecie Franciszki Cegielskiej. To dobra rekomendacja. Byczkowski uważa, że Gdynia za kadencji Szczurka jest zbyt zamknięta na współpracę z pozostałymi miastami Trójmiasta i że realizowane są w niej jedynie pomysły Samorządności, macierzystego ugrupowania urzędującego prezydenta. Pytanie tylko, czy gdynianom to przeszkadza...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto