Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

XIII Zawody Podwórkowo-Towarzyskie w Skokach przez Przeszkody w Wielkim Buczku

Dariusz Stanecki
Dariusz Stanecki
fot. Dariusz Stanecki
Dzisiejsze szalone tempo życia powoduje, że szukamy odskoczni wśród natury i przebywania ze zwierzętami. Wielu spośród nas szuka swojej pasji. Jedną z nich jest jazda konna, gdzie hobby łączy miłość do koni ze sportową rywalizacją. W tej wyjątkowej dziedzinie sportu człowiek przebywa, uczy się i trenuje z żywą istotą. Taka współpraca musi być pełna wzajemnej pokory, szacunku i wytrwałości. Jeśli ktoś pokocha te wspaniałe zwierzęta – konie, to miłość taka będzie trwać przez długie lata. Mieszkanki Debrzna – Oliwia i Jagoda jeżdżą konno, ale ich droga do spełniania marzeń była zupełnie inna. Obie debrznianki uczestniczyły w XIII Zawodach Podwórkowo-Towarzyskich w Skokach przez Przeszkody, które miały miejsce w Wielkim Buczku 12 września.

W tym roku organizatorzy byli mile zaskoczeni frekwencją, ponieważ na zawody przybyło 35 koni wraz ze swoimi jeźdźcami, luzakami, trenerami, rodzicami i mnóstwem osób wspierających.

Były łzy rozczarowania i radości, pierwsze starty, zarówno jeźdźców jak i koni oraz wiele uśmiechniętych twarzy. Właśnie dla takich chwil warto organizować takie zawody, bo wszystkich łączy jedno – wielka miłość do koni.

Po zakończeniu zawodów udało się nam porozmawiać z Oliwią Szulc z Debrzna.

Dlaczego startujesz w zawodach konnych? Nie boisz się?
Wystartowałam w zawodach, ponieważ jest to sprawdzenie mojej jedenastoletniej pracy z końmi – mówi Oliwia Szulc. Stres i ciekawość, czy dam radę, to jest to, co bardzo lubię!

Jak długo współpracujesz z Kermitem?
Koń, na którym wczoraj startowałam, jest bardzo młody, bo ma zaledwie 4 lata. Były to jego pierwsze zawody, a to oznacza, że wyzwanie jest jeszcze większe, niż przejazd na koniu doświadczonym.

Jak oceniasz wasz występ?
Naszym celem było ukończenie parkuru, a pokazaliśmy się jeszcze lepiej i przejechaliśmy go na czysto! Bez żadnej zrzutki! Jestem zachwycona postępem Kermita, a za rok postaramy się wypaść jeszcze lepiej - ciężka praca i treningi nam w tym pomogą. Zależy mi na tym, aby wierzchowiec również czuł przyjemność z jazdy.

Co myślisz o atmosferze na zawodach w Wielkim Buczku?
Podobało mi się bardzo, w Buczku jest zawsze wspaniała atmosfera i kiedy tylko mam możliwość, to jestem tam obecna. Wielkie brawa dla organizatorów za podjęcie trudnego zadania! Moje plany na przyszłość to ciężka praca, aby dalej rozwijać się w tym pięknym sporcie.

Dla drugiej debrznianki - Jagody były to pierwsze zawody. Jazda na doświadczonej Fresce pozwoliła im na ukończenie zawodów z czystym wynikiem. Opowiedziała nam o swoich wrażeniach z debiutu w zawodach.

Lubisz jazdę konno?
Jeżdżę konno, ponieważ bardzo mnie to relaksuje, mogę pobyć "sam na sam" z dziką naturą - często jeżdżę na rajdy konne do lasu. A jeśli chodzi o konie, to one mają w sobie coś takiego, że jak już się raz spróbuje, to potem ciężko z tego zrezygnować.

Trudno jest „ułożyć” konia?
Wspaniałe jest patrzeć jak młody koń przy nas uczy się rzeczy wcześniej nieosiągalnych - na początku nawet motyl w końskich oczach potrafi wywołać strach, jakby spotkał smoka.
Nie wspomnę o kałuży, która jest dla niego jak chcąca go pochłonąć czarna dziura bez końca.

Czym jest dla Ciebie przebywanie wśród koni?
Opiekowanie się nimi to coś pięknego, samo przebywanie z boku sprawia, że człowiek zapomina o reszcie. Jazdę konną możemy porównać do fruwania po trawie, a kiedy już osiągniemy prawdziwy poziom zaufania naszego wierzchowca, który - jeśli nam się uda - przestanie nas traktować jak dawcę marchewek, to wtedy koń staje się przyjacielem na całe życie.

Czy dużo jest tras dla koni w okolicy, macie gdzie jeździć?
Niestety, jest bardzo mało tras w lesie, po których można jeździć konno. Właściwie jest to możliwe tylko po drogach udostępnionych do ruchu kołowego lub po wyznaczonych szlakach konnych. Niestety, u nas w Debrznie wcale takich nie ma.

Ta miłość spadła na Ciebie jak grom z nieba? Kiedy pokochałaś konie?
Konie mnie kręciły od dziecka, jak byłam mała to wyciągałam rodziców dwa razy w roku do stajni na tzw. oprowadzanie w ręku. Potem czasem jakaś lonża, jak byłam starsza, ale najczęściej albo nie było czasu, albo pieniędzy na spełnianie marzeń. Kiedy już dorosłam i skończyłam szkoły, poszłam do pracy. Później rodzina, małe dzieci – wiadomo, to są sprawy najważniejsze.
Teraz w końcu przyszedł czas na samorealizację. Tak zaczęłam prawdziwą przygodę z końmi.

Powiedz szczerze – konie to przyjemność, ale także obowiązek i odpowiedzialność. Jak to jest?
Początkowo przeszłam rok treningów, a potem jak każdy prawdziwy laik, kupiłam swojego pierwszego konia. Uczyłam się pilnie. Samej udało mi się go odchować, ujeździć, nauczyć jeździć w bryczce, a teraz wisienka na torcie - spodziewamy się źrebaka.

O, świetnie! To dopiero będzie przeżycie?
Mam nadzieję, że za rok w kwietniu będę szczęśliwym właścicielem dwóch koni.
Fajnie jest patrzeć, jak masz koń rośnie, rozwija swoje umiejętności, zaczyna nam ufać, a na końcu, jak sam staje się rodzicem.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czluchow.naszemiasto.pl Nasze Miasto