- Jak wynika z naszych ustaleń 81-letnia kobieta mieszkała wraz z 41-letnim synem, który był na jej utrzymaniu. W środę siedziała na fotelu przed telewizorem, zapytała syna kiedy wreszcie pójdzie do pracy. Ten poszedł do kuchni, wziął toporek do przecinania kości i uderzył ją od tyłu tępą krawędzią w głowę.
Wszystko działa się po godz. 16.20. Ranna kobieta zdołała wyjść z mieszkania i dojść do pobliskiego sklepu mięsnego, który był jeszcze otwarty.
- Akurat robiłam coś w sklepie, kiedy ta pani wpadła prosząc o wezwanie pogotowia. Ręce zaczęły mi się trząść - mówi ekspedientka sklepu. - Posadziłam ją na krześle, miała cały tył głowy zakrwawiony, ale była przytomna, dopiero potem zaczęło jej się robić słabo. Wystukałam numer i sama zadzwoniła na policję. Ja zadzwoniłam po pogotowie, ale policja była wcześniej. Poprosiłam policjanta, żeby zadzwonił jeszcze raz po karetkę. Wreszcie przyjechała i zabrała ją do szpitala. Dziwię się, że żaden z sąsiadów wcześniej jej nie pomógł, bo jak mówi krzyczała „pomocy" na klatce schodowej, ale nikt nie słyszał...
Staruszka ma podejrzenie pęknięcia czaszki i ranę ciętą głowy, która wymagała zszycia. Syn, 41-letni Ireneusz W. uciekł z miejsca zdarzenia.
Jak mówią policjanci, wcześniej nic nie wskazywało na to, że w domu dzieje się coś złego.
- Nie mieliśmy żadnych zgłoszeń, poza jednym, dzień przed tym zdarzeniem. We wtorek policja interweniowała w mieszkaniu, ponieważ syn oblał telewizor wodą, żeby matkę poraził prąd - dodaje komendant.
Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?