Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dziwna ta śmierć...

Beata Gliwka
W ostatniej drodze Rafałowi z Debrzna towarzyszyła rodzina, przyjaciele i symbol motocykla, na którym tak lubił się ścigać. Pogrzeb odbył się w ostatni wtorek, jednak wyjaśnienie przyczyn niespodziewanej śmierci dwudziestoletniego chłopaka może potrwać jeszcze długo. Bada je prokuratura.

- Rafał uwielbiał motocykle, nieraz ryzykował na swoim ścigaczu, ale nic mu się nie stało, a umarł w tak głupi sposób - mówi jeden z członków rodziny Rafała. - To był zdrowy 20-letni chłopak. Pracował, uczył się zaocznie, we wtorek zdawał jeszcze ostatnie egzaminy maturalne w Człuchowie. Był szczęśliwy, że ma je za sobą...

Tym trudniej zrozumieć, co stało się w nocy z 17 na 18 maja, kiedy umarł. Rodzina nie wierzy, że śmierć mogła nastąpić z przyczyn naturalnych. Zapowiada własne śledztwo, o pomoc poprosiła człuchowskiego jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego.

- Przekazaliśmy mu ubranie, które Rafał miał na sobie tej nocy - mówi rodzina. - Według wizji jasnowidza, Rafał był w czyimś mieszkaniu. Tam podano mu jakieś proszki, po których źle się poczuł, a po 40 minutach nastąpił zgon. Zdaniem jasnowidza, całą prawdę o śmierci chłopaka ma znać dwóch jego kolegów i wyjdzie ona na jaw.

Jak wynika z informacji rodziny, we wtorek późnym wieczorem Rafał umówił się na spotkanie z kolegą.

- Jeszcze wieczorem był u rodziców na kolacji, potem pojechał do swojego mieszkania w centrum Debrzna, które wynajmował z dziewczyną. Wypił z kumplem piwo i chciał iść spać, bo rano miał iść do pracy. Ale kolega zadzwonił, żeby do niego wyszedł. Miało go nie być maksymalnie godzinę. Po tym czasie dziewczyna zaniepokojona zadzwoniła do niego na komórkę. Odpowiedział, że zaraz będzie. I tak jeszcze kilka razy, w końcu przestał odbierać. Za jakiś czas jego telefon odebrał kolega i stwierdził, że Rafał nie może rozmawiać. Dziewczyna zabrała psa i poszła nad pobliskie jezioro Staw Miejski z nadzieją, że ich wypatrzy. Nikogo nie było. Wróciła więc do domu. Po jakimś czasie kolega sam do niej zadzwonił, żeby zeszła na dół, bo z Rafałem jest coś nie tak. Kiedy dotknęła go w aucie, był już zimny. Akcja reanimacyjna nic nie dała. Przybyły na miejsce lekarz pogotowia stwierdził zgon. Dlaczego jego kolega nie zadzwonił po pomoc, kiedy jeszcze można go było uratować? - pyta stryj chłopaka.

Przeprowadzona w piątek rano sekcja zwłok nie wykazała żadnych zewnętrznych obrażeń, które mogłyby spowodować zgon. Biegły określić ma, jakie dalsze badania będą potrzebne, aby określić przyczynę śmierci.

- Wiemy, że młody człowiek nie żyje, co do przyczyn jego śmierci za wcześnie się wypowiadać - mówi prokurator rejonowy w Człuchowie Tomasz Klukowski. - Biegły określi, jakie badania będą jeszcze potrzebne. Dopiero ich wyniki ukierunkują dalsze postępowanie. Na razie prokuratura prowadzi śledztwo pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci. To jednak może być trochę mylące, bo jest to standardowe postępowanie w przypadku nagłej śmierci, co do której przyczyn nie ma pewności.


Przeczytaj także:

Człuchów. Sprawa śmierci 7-latki ze Szczytna umorzona

Powiat czluchowski. Kolejny śmiertelny wypadek. Zginął 23-letni mężczyzna

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czluchow.naszemiasto.pl Nasze Miasto