Spójrzmy na zdjęcie wykonane w 1979 r., przed Wigilią. Chodnikiem idzie trzech mężczyzn, jeden z nich niesie choinkę, na ramieniu ma sznur z papierem toaletowym, symbolem deficytu w czasach PRL, przedmiotem pożądania w większości polskich rodzin.
W PRL brakowało nie tylko środków higienicznych. Towary były reglamentowane, obowiązywały kartki. Starsi czytelnicy doskonale pamiętają przedświąteczne kolejki przed sklepami, bo „rzucili pomarańcze”. W latach osiemdziesiątych po wędliny na święta trzeba było stać nawet całą noc.
Nie lada wyczynem było zaopatrzenie się w karpie. Ci, którym to się udało na długo przed Bożym Narodzeniem, trzymali je w wannie, by ubić w Wigilię i ze świeżej ryby przygotować potrawę. W ówczesnych przepisach kulinarnych publikowanych w prasie, w odpowiedzi na niedobór w zaopatrzeniu, radzono zastępować karpia śledziem.
Tradycji zadość - lasom na zdrowie
Z kolei barszcz wigilijny, jak podawała „Przyjaciółka”, można było wzbogacić rurą, czyli kością wieprzową ze szpikiem. W „Kobiecie i Życiu” z 1982 r. znajdziemy przepis na pieczeń wigilijną, do przyrządzenia której nie trzeba było używać mięsa, wystarczyły jaja. W innym numerze zamieszczono przepis na świąteczne ciasto ze sztucznego miodu.
Na starych zdjęciach widzimy też, jak sprzedawano choinki. Klienci przywiązywali zakup sznurkiem do dachu auta. Ale w PRL wiele rodzin zaczęło zaopatrywać się w sztuczne choinki, które – jak mówią historycy – stały się symbolami awansu społecznego. W 1972 roku wystartowała nawet kampania promująca takie drzewka po hasłem „Tradycji zadość - lasom na zdrowie”.
Jak wyglądały Wigilia i pasterka w PRL?
Co z aspektem religijnym?
- Choć w czasach komunistycznych władza starała się pozbawić święta religijnego charakteru, to jednak ludzie uczestniczyli w pasterkach, śpiewali kolędy. Nie było telefonów komórkowych, więc wysyłano kartki, na których widniały motywy religijne. Niekiedy problemy stwarzał Mikołaj, który w pewnym okresie był Dziadkiem Mrozem lub w kilku regionach Gwiazdorem. Osoby podszywające się pod tę postać robiły to dość nieudolnie, zakładały szpetne maski plastikowe lub zrobione z kartonu, których dzieci po prostu się bały, czasem wpadały w histerię – mówi dr Rafał Witkowski, etnograf, autor opracowania „Polskie tradycje świąteczne”.
Świeczki choinkowe i bombki - kiedyś atrybut zamożnych
Na starszych, przedwojennych zdjęciach zobaczymy jarmarki. Sprzedawano tam bombki i świeczki choinkowe, w które zaopatrywali się zwykle najbogatsi mieszkańcy. Są też fotografie z czasów okupacji wykonane na uchodźstwie, widzimy na nich m.in. żołnierzy, którzy łamią się opłatkiem.
- Ta tradycja, mimo biedy, zawieruchy wojennej, potem komunizmu, przetrwała. Można było nie mieć wigilijnych potraw, ale opłatek albo chleb, którym się dzielono, był zawsze. Ten zwyczaj cementował rodziny w trudnych czasach – dodaje dr Rafał Witkowski.
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?