Pani Katarzyna pochodzi ze Słupska, gdzie skończyła liceum medyczne. Do Człuchowa przyjeżdżała zaś do babci, na wakacje i nie tylko.
...I w Człuchowie na dyskotece poznałam swojego męża – śmieje się pani Katarzyna. - Po zakończeniu szkoły przeniosłam się z rodzicami do Człuchowa. - Zaczęłam pracę w szpitalu na oddziale dziecięcym. Jestem tu już 23 lata.
Pamiętam czasy, kiedy rodzice mogli oglądać dzieci jedynie „przez szybkę”. Teraz jest inaczej i myślę, że lepiej. Obecność rodziców na oddziale jest dla nas udogodnieniem, zwłaszcza, przy tej ilości papierów, którą mamy do wypełnienia. Mamy zajmują się dziećmi, towarzyszą im, my wykonujemy zlecenia, zastrzyki...
Jak zostałam pielęgniarką? Pamięta pani film „Szpital na peryferiach”? Bardzo mi się ten film podobał kiedy byłam dzieckiem. Jeszcze teraz chętnie bym go obejrzała (śmiech). Jako dziecko bałam się zawsze krwi, okropnie bałam się też zastrzyków, bo często chorowałam, ale poszłam do szkoły medycznej i... spodobało mi się. Przez całe życie lubiłam i lubię tę pracę, z dziećmi, choć praca z dorosłymi też na pewno jest ciekawa.
Praca w oddziale pomogła mi zresztą potem bardzo w życiu, kiedy miałam własne dzieci. Moja mama w ogóle nie wtrącała się do opieki stwierdzając „Ty to zrobisz najlepiej”. Kiedy wychodziłam do pracy, a dzieci zostawały z mamą, to po powrocie dostawałam raport: kupki było tyle, wypiła tyle... Mama wszystko miała zapisane, tak jak u mnie w pracy.
Czy pamięta się swoich pacjentów? Tak, szczególnie, że wracają potem już jako rodzice ze swoimi dziećmi. Z czasem takie sytuacje zdarzają się coraz częściej. I co jest niezwykłe - pamiętają także mnie. To miłe.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?