- Przebudziliśmy się około godziny 2 w nocy – opowiada o tym co działo się w nocy z niedzieli na poniedziałek pani Jadwiga. - Usłyszeliśmy głośny skowyt i pisk. Narzeczony otworzył okno. Kompletnie nie wiedzieliśmy co się dzieje. W pewnym momencie pod oknem zobaczyliśmy dużego basiora. Pozapalaliśmy światła w domu. Zaczęłam walić, żeby zrobić dużo hałasu i spłoszyć wilki. Nie chciałam dopuścić do tego, żeby zagryzły nam psy. Ta walka jeszcze przez chwilę trwała. W pewnym momencie wilki się jednak spłoszyły i psom udało się uciec do domu.
Pani Jadwiga nie może odżałować, że nie udało się zrobić żadnych zdjęć, czy nakręcić filmu. Wszystko działo się jednak bardzo szybko i nikt wówczas nie myślał o takich rzeczach.
- Psy mają poharatane uszy, jeden – Reks kuleje – mówi kobieta. - W pierwszym dniu po zdarzeniu córka bała się pójść do szkoły. Do przystanku ma 3,5 kilometra. O 7 rano musi być w Biskupnicy. Boimy się. Skoro raz podeszły i zaatakowały psy, mogą wrócić.
Więcej na ten temat w najbliższym "Dzienniku Człuchowskim".
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?