- Zgłoszenie otrzymaliśmy w sobotę około godziny 12 - mówi Karol Krasienkiewicz, prezes człuchowskiego TOZ. - Pojechałem na miejsce. To, co zastałem, było makabryczne. Ktoś zabił i wypatroszył lochę. Zabrał mięso, a na śnieg wyrzucił wnętrzności, w tym prawdopodobnie żyjące jeszcze płody. Zawiadomiłem policję. Patroszenia najprawdopodobniej nie dokonał laik, zostało ono dokonane w sposób profesjonalny.
W polskim prawie łowieckim dzik jest objęty ochroną sezonową. Według przepisów obowiązujących od października 2009 r., w okresie od 16 stycznia do 14 sierpnia nie można przeprowadzać polowań na lochy.
Sprawą zajęła się policja. Na razie nie chce jednak zdradzać szczegółów.
- Będzie prowadzone postępowanie wyjaśniające - mówi Alicja Ceitel, rzecznik KPP w Człuchowie.
Ostrożnie wypowiada się też członek zarządu okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego, Zenon Butkiewicz, który został poproszony o obejrzenie wnętrzności.
- Płody były już w sierści, w kwietniu locha miała się prosić. Na miejscu nie było już zwierzęcia, tylko wnętrzności. Trudno więc powiedzieć, czy zostało zastrzelone, czy np. potrącone autem - mówi Butkiewicz. - Zdarzenie mogło mieć też miejsce zupełnie gdzie indziej. Wszystkie te wątpliwości wyjaśnić musi policja.
Jak mówi Butkiewicz, jest mało prawdopodobne, żeby locha padła łupem myśliwego.
- Kłusownictwo w kole nie występuje. Jeśli myśliwy ma możliwość kupienia zwierzęcia, to nie opłaci mu się kłusować i ryzykować skreślenie z listy członków koła - zapewnia.
Myśliwi podkreślają, że coraz więcej zwierzyny, osłabionej trudną zimą, pada ofiarą kłusowników.
Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?