- Byłam w szoku – mówi Justyna - bo na Wielkiej Krokwi było ponad 20 tys. kibiców. Robi wrażenie. Wejście na trybuny jest bardzo wąskie. Kibice w ogromnym ścisku i bardzo powoli przesuwali się do przodu – to akurat nie było fajne. Przejście 50 metrów trwało ze 40 minut.
- Wszystko wyglądało inaczej, niż widzi się to w telewizji - kontynuuje Justyna. - Przede wszystkim, kiedy stoi się w środku tłumu, osoby z przodu ogromnymi flagami zasłaniają widoczność. Na szczęście są rozmieszczone telebimy, na których już dokładniej widać to, co się dzieje na skoczni. Zanim rozpoczął się konkurs, prowadzący zagrzewa publiczność, zachęca kibiców do podskoków, oklasków, przysiadów i przyśpiewek. Można było wchodzić na trybunę od godz. 13-ej, a konkurs rozpoczął się od godz. 16.15. Kiedy weszliśmy, zaczęli skakać przedskoczkowie, a zaraz potem zaczął się konkurs.
Wśród publiczności panowała świetna atmosfera – okrzyki, głośne wuwuzele, śpiewy - opowiada Justyna. - To jest coś niesamowitego. W telewizji na pewno więcej widać, co się dzieje na krokwi, ale nigdy nie odda tej atmosfery, jaka tam panuje. Tysiące kibiców szaleją! Niesamowite wrażenie! Aż ciarki przechodzą...
Więcej można przeczytać w piątkowym (7 lutego br.) gazetowym wydaniu Dziennika Człuchowskiego.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?