Mistrzostwa Świata Weteranów w Tenisie Stołowym w Las Vegas trwały tydzień. Zmierzyło się w nich ponad 4 tysiące najlepszych zawodniczek i zawodników z całego świata – w wieku od 45 do ponad 90 lat.
Kategoria wiekowa „65”, w której rywalizował człuchowianin podzielona była na 90 grup! Leszek Jodaniewski grał w grupie 9. gdzie zmierzył się z tenisistami z Anglii, Rosji i USA. Przed wyjazdem na zawody przyznał, że na imprezie tej rangi sukcesem będzie dla niego wyjście z grupy. Ten plan wykonał z nadwyżką. Przegrał tylko jeden mecz i na drugiej pozycji wyszedł z grupy…
- Moja grupa była bardzo silna. Anglik, z którym przegrałem zdobył 1. miejsce w deblu i 3. miejsce w singlu w Mistrzostwach Europy. Cieszę się ze swojego wyniku, ale jak to zwykle bywa – czuję niedosyt. Wyszedłem z grupy, potem wygrałem jeszcze jeden pojedynek z Hindusem. W drugim prowadziłem już 2:0, gdybym go wygrał, byłbym już bardzo wysoko i… przegrałem 2:3. Zły byłem na siebie okropnie. Ale widać trochę pokory trzeba mi było. Kiedy zobaczyłem, że prowadzę, to się zachłysnąłem, już patrzyłem z kim będę grał następny pojedynek – czekał na mnie Chińczyk. Zdekoncentrowałem się i klapa – śmieje się pan Leszek.
W przerwach zawodnicy z Polski dopingowali się i wspierali nawzajem. Wszędzie pojawiły się też akcenty z Człuchowa. Gadżety, które pan Leszek dostał od miasta, rozdał rywalom.
Oprócz rywalizacji w singlu, zagrał w pojedynkach deblowych w parze z Michałem Wolnym.
- Tu najgorsze było dojście do finału. Graliśmy z Rosjanami. Próbowali nas zdekoncentrować długimi przerwami. Kolega aż nie wytrzymał i usiadł na stole - „bo ile oni nas będą wstrzymywać i pogawędki robić - stwierdził”. Udało im się nawet urwać jednego seta. Ale nie dali rady, wygraliśmy 3:1, potem z Niemcami poszło łatwiej. W efekcie finał wygraliśmy. Trochę zawiedziony byłem tylko tym, że nie dostaliśmy pamiątkowych medali, na które liczyliśmy, a pamiątkowe… kieliszki – wspomina. - Dla nas to był szok. Ale cała reszta – super.
Oczywiście niezapomniane wrażenia zostawiły nie tylko mecze.
- Ogólnie – przeżycie straszne, w pozytywnym oczywiście znaczeniu. Sam lot do Las Vegas to już było coś, lecieliśmy 10 godzin, z przesiadką w Londynie. W drugą stronę mieliśmy o jedną przesiadkę więcej, więc było łatwiej. Podróżowałem w niewielkiej 4-osobowej ekipie polskich tenisistów. Jedna z tenisistek, znająca język była naszym „opiekunem” - opowiada pan Leszek. - Kiedy przylecieliśmy na miejsce przypomniały mi się młode lata i podróż do Afryki - upał nawet wieczorem sięgał ponad 35-40 stopni. Pomyśleliśmy – rany i my mamy tu grać? Za to organizacja rewelacyjna. Od razu wsadzono nas do taksówki, zawieziono na miejsce, żadnego tłoku, bardzo sympatycznie. Hotel czysty, wygodny i wszystko „po amerykańsku” , czyli bardzo duże. Na jednym łóżku mogły wyspać się trzy osoby, żartowaliśmy, że chyba oczekiwali nas z żonami. Wszystko ogromne. Hala, na której graliśmy mieściła 250 stołów i jeszcze znalazło się na niej miejsce na uroczyste otwarcie zawodów. Aż trudno sobie wyobrazić. Z komunikacją problemów nie było. Informacje o spotkaniach, wyniki dostawaliśmy sms-em. Ale najpierw od razu oczywiście ruszyliśmy w miasto. Wieczorem życie dopiero się tam budzi. A większość toczy się po ziemią – klimatyzowanymi korytarzami, przejściami można się dostać prawie wszędzie. No i wszędzie kasyno obok kasyna. Ale się nie skusiłem… - śmieje się pan Leszek. - Samo miasto – coś pięknego.
Żeby pojechać na mistrzostwa nie wystarczyły umiejętności, taki wyjazd to koszt około 10 tys. zł. Stąd podziękowania jakie zawodnik kieruje do wszystkich, którzy pomogli mu sfinansować wyjazd. A byli to starosta i Urząd Miejski w Człuchowie, firmy RZI Człuchów, CEDR Debrzno, Stapol Człuchów, Partner System Człuchów, Piano w Człuchowie, Ilumar Nakło oraz indywidualni sponsorzy, znajomi i rodzina.
Za dwa lata kolejne mistrzostwa świata odbędą się we Francji.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?