Liczba uczestników giełdy przekroczyła setkę.
Pan Wizor kolekcjonuje szkło, kapsle, ale głownie etykiety. Jego kolekcja liczy 18 tys. sztuk i każda jest inna!
- Zaczęło się w 1971 roku gdy poszedłem do wojska do Żagania, a obok jednostki mieścił się browar - opowiada. - Etykieta na butelce od piwa zrobiła na mnie wrażenie, bo w moich stronach nie były one tak wymyślne. Poprosiłem kelnerkę, by mi ją odkleiła i tak się zaczęło. Dziś moje najcenniejsze okazy to etykiety z browaru Drozdowo z 1985 roku, na których są napisy po polsku i rosyjsku.
Kolejny raz na giełdzie pojawił się Włoch Lamberto Passalacqua, posiadacz kolekcji 66793 kapsli, przy czym każdy jest inny. Gdy próbowaliśmy z innym kolekcjonerem oszacować wartość tej kolekcji, wyszło nam, że to około 500 tys. złotych!
- Pan Lamberto ma kapsle, które w internetowych aukcjach sprzedają się za 300-400 euro - mówił.
Najcenniejsze gadżety związane są z krajami zamorskimi. Janusz Wiśniewski z Wierzchowa Czł. kolekcjonuje etykiety z krajów afrykańskich.
- Wcześniej kolekcjonowałem etykiety z całego świata, jednak gdy siedem lat temu doszedłem do 40 tysięcy sztuk, zdecydowałem się skupić na krajach z Afryki. Najcenniejsze okazy pochodzą sprzed wojny, z nieistniejących już browarów z Libii, Namibii, Egiptu, Wysp Św. Heleny, RPA, czy Rodezji.
Co roku wybierany jest najciekawszy gadżet. W tym roku nagrodę otrzymał Michał Grossman z Puszczykowa za kolekcję pinów związanych z piwem. Przyznano również trzy wyróżnienia: dla Zbigniewa Lipowskiego z Wałcza za tematyczne albumy etykiet z butelek po piwie, dla Ryszarda Lasoty z Elbląga za strój i inwencję twórczą grupy elbląskiej. Szczególną ciekawość miejscowych birofilów wzbudziła kolekcja, za którą wyróżniony został Artur Rosiak ze Słupska. Przywiózł on ze sobą 11 butelek z przedwojennego człuchowskiego browaru Rud Ley. Pochodziły z lat 20. i 30.
- Część butelek wykopałem z ziemi w okolicach Słupska, część kupiłem przez internet, kilka pozyskałem na giełdzie - mówi Rosiak. - Chętnie wymieniłbym je na przedwojenne butelki z browarów ze Słupska.
Był też konkurs picia piwa na czas. Tu triumfowali chojniczanie. Paweł Ginter uporał się z kuflem piwa w cztery sekundy, a jego mama Katarzyna z małym piwem w pięć sekund.
Giełda birofilska nie była jedyną atrakcją Impresji Piwnych. Wieczorem organizatorzy zaprosili wszystkich na biesiadę przy muzyce kapeli podwórkowej Rypcium-Pypcium. W tym roku nowością był stół biesiadny, który zastąpił tradycyjne piwne ogródki i scena usytuowana inaczej niż zwykle.
- Pomysł sprawdził się - mówi Adam Bondarenko, dyrektor MDK w Człuchowie. - Wiadomo, że jednym się podobało, innym nie, ale sądząc po liczbie osób, które przyszły na imprezę, chyba znaleźliśmy złoty środek. Deptak ożył, ludzie przemieszczali się po rynku, scena w nowym miejscu również lepiej się prezentowała. Błędem było to, że zbyt długo grała jedna kapela. W przyszłym roku pomyślimy o zorganizowaniu przeglądu.
W przyszłym roku nadarzy się też okazja, żeby pobić tegoroczny rekord długości biesiadnego stołu.
Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?