Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Akcja "Tajemniczy Ogród" – czyli zwykłe – niezwykłe sprzątanie przy pałacu

Dariusz Stanecki
Dariusz Stanecki
fot. Dariusz Stanecki
Każdy niemal zna powieść lub film "Tajemniczy ogród", nic więc dziwnego, że na tak chwytliwe hasło wymyślone przez właścicieli pałacu w Debrznie Wsi odpowiedziało wielu chętnych. W sobotę 8 sierpnia na przypałacowym terenie pojawiło się mnóstwo aut, których rejestracje zdradzały, skąd przyjechali ich właściciele. Niemal cała Polska miała swoich przedstawicieli podczas porządkowania przypałacowego ogrodu i parku!

Wśród chętnych do pomocy nie zabrakło przedstawicieli rodziny pana Bartosza i pani Luizy, ale pojawili się ludzie, którym idea bezinteresownej pomocy jest bardzo bliska. To wrażliwe osoby, którym na sercu leży pomoc w ratowaniu zabytków.

Danuta Ożga szefowa Koła LOK Debrzno w przerwie w pracy opowiada:
- Jesteśmy tu, chociaż Debrzno Wieś to nie jest nasze województwo, ale lubimy inicjatywy społeczne, a dzieciaki są bardzo chętne do pomocy. Pałac stoi w takim miejscu, że jest trochę „nasz” i tak zawsze był traktowany przez mieszkańców Debrzna. Z Bartoszem poznaliśmy się właśnie dzięki pałacowi, jest on otwarty na zorganizowanie imprez, spotkań otwartych. Jakich dokładnie? To tylko kwestia pomysłu czy potrzeby chwili.
Każdego mieszkańca naszych terenów bolało, jak pałac popadał w ruinę, więc skoro znalazł się gospodarz, to dlaczego nie pomóc? Dzieciaki z powodu kwarantanny długo się nie widziały, więc jest to też dobra okazja, aby się spotkać. Często działamy w wolontariacie. Mamy wprawę – pomagaliśmy choćby po nawałnicach w Rytlu w sierpniu 2017 roku.

Młodzi członkowie LOK-u przyznają, że chociaż praca nie jest łatwa, to są zadowoleni z udziału w akcji.
- Pomagamy w fajnym towarzystwie uratować zabytek. Myślę, że będzie tu interesujące miejsce do spotkań – mówi Marta Jagodzińska.

Marcelina Wójcik uzupełnia:
- Usuwamy chaszcze, krzaki, aby pozyskać trochę więcej terenu, żeby można było coś więcej zrobić i żeby było ładnie. Gdyby ludzi było więcej, szybciej uporalibyśmy się z porządkowaniem terenu. Pałac bardzo mi się podoba, a ja jestem zawsze chętna do pomocy podczas renowacji takich miejsc.

Najmłodszy uczestnik akcji, Antek Wódka ma 13 lat i ma za zadanie ciąć drewno. Chociaż przyznaje, że chwilami praca jest ciężka, to jest zadowolony i ma nadzieję, że dziś będzie grochówka.
- Działam dzisiaj i piłą, i kosiarką, i szpadlem, i taczką – wszystkim czym się da. Akcja ma szansę powodzenia, ale trzeba będzie zrobić ze 2-3 akcje, aby posprzątać wszystko – przyznaje Piotr Sikora.

Andrzej Kozłowski przyjechał z Warszawy i choć dowiedział się z Facebooka o akcji, to przyznaje, że przygnały go bardziej więzy rodzinne, ponieważ jest blisko spokrewniony z właścicielami pałacu, Bartoszem i Luizą Centami.
- Czy uda się wyremontować pałac? Życzę im dużo szczęścia i trzymam kciuki, bo wiem, że planują w ciągu 3 lat wyremontowanie całości i doprowadzenie do takiego stanu, aby móc tu zamieszkać i w obiekcie rozwinąć także działalność użytku publicznego, kulturalnego. Jaką dokładnie?- zostawiamy to ich wyobraźni. Dzisiejsze porządkowanie to tylko ułamek tego, co mamy do zrobienia. Wiem na pewno, że Bartek był bardzo zaskoczony i wzruszony oddźwiękiem tej akcji, że ludzie przyjeżdżają i chcą pomagać, poświęcają swój czas. Według mnie to także jest coś fantastycznego.

Izabella Olejnik jest dość bliską rodziną właścicieli - żona Bartosza Centa jest córką jej siostry. Pani Izabella mówi:
- Znalazłam przed chwilą coś niesamowitego – odłamek muru z wejścia ze schodami, z wizerunkiem domiszcza. Świadczy to o tym, że był to pałac budowany z wielką miłością i dokładnością. Jesteśmy tu pierwszy raz i z niecierpliwością czekamy, aby dowiedzieć się jak najwięcej o jego historii. Jestem w szoku, że tyle osób się skrzyknęło, zupełnie niezależnie z całej Polski, wiele młodzieży, po to, żeby pomóc. Muzyka nam gra, piły szaleją, cały czas pali się ognisko, w którym znikają stare gałęzie drzew. Czekam niecierpliwie czasu, kiedy cała rodzina Bartosza i Luizy będzie tu mieszkać. Dlaczego? Bo ja także planuję tu zrobić przedstawienie teatralne czy recital. Będziemy rozmyślać, jak tchnąć tu ducha artystycznego, bo taką atmosferę tu czuć. Nasza rodzina ma takie artystyczne dusze: ja jestem aktorką, także śpiewającą, moja córka – to plastyczka. Ku naszej radości wszyscy pięknie rozwijają swoje talenty. Budynek jest architektonicznie przepiękny i wcale nie w takim złym stanie. Siostra moja – mama Luizy Cent – była załamana „Co oni znowu wymyślili? Chcą nas ściągać w taką ruinę….” A to jest do zrobienia, oczywiście wymaga strasznie dużo nakładu pracy, ale po kolei można to zrealizować. Podziwiam Luizę i Bartka, który jest tu motorem tego ruchu pałacowego, ale to jest pomysł na życie. Tu można mieszkać, pracować, tu można zarabiać, bo praca online w dzisiejszych czasach stała się normą, więc ten pałac – to cudo!
- Jeśli będzie kolejna tura sprzątania – czy pojawi się pani?
- Oczywiście! Wyjście, schodki – to moje miejsce, którym chcę się zająć. To moja robota – zaklepane!
- Czy zachęci pani znajomych, aby też się pojawili?
- Tak, na pewno! Bo jest to i zabawa, i pomoc, i pomysł na wspólne spędzenie czasu i poznanie fantastycznych ludzi. Mam nadzieję, że o akcji stanie się głośno w całej Polsce. Ratowanie zabytków popadających w ruinę to wartościowy pomysł. Bo jak my tego nie zrobimy – to kto? Podziwiam wszystkich przybyłych, młodych, cudnych ludzi.
- Czym zajmuje się pani zawodowo?
- Jestem aktorką i piosenkarką. Teraz gram u Krystyny Jandy w Teatrze „Polonia” w Warszawie. Przygotowuję teraz także recital na 25-lecie mojej gminy Izabelin. A dziś – podczas sprzątania - cały czas powtarzam swoją rolę!

- Przyszliśmy pomóc panu Bartoszowi ogarnąć teren wokół pałacyku, a o akcji dowiedzieliśmy z Facebooka. Byliśmy już zwiedzać pałacyk – jest piękny, ale jest w nim dużo do zrobienia – dodaje Aleksandra Kiestrzyn.

Adam Kiestrzyn relacjonuje wykonywane zadania:
- Ogrom prac: wycinka samosiejek drzew, które przez kilkanaście lat kiełkowały, wyrastały i przekształcały się w młode drzewka. Usuwamy pokrzywy wysokie na metr lub większe. Powoli, małymi kroczkami, godzina po godzinie teren robi się coraz bardziej uporządkowany. Myślę, że w dniu dzisiejszym zrobimy tyle, na ile damy radę. Myślimy, że kolejna zorganizowana akcja pchnie roboty porządkowe do przodu i będzie się cieszyła jeszcze większym zainteresowaniem. Bądźmy dobrej myśli, że za 3-4 lata zobaczymy odrestaurowany pałac.

Do udziału w tego typu akcjach zachęca Małgorzata:
- Jest fajnie, zachęcamy innych do pomocy, bo pracy nie da się skończyć ani w jeden, ani w dwa dni.

Marika Wojtuń przyjechał z mężem Dawidem ze Stawnicy.
- Interesował nas ten pałac i bardzo chcieliśmy go zobaczyć. Sami mamy stare gospodarstwo i chcielibyśmy przeprowadzić jego renowację, Stwierdziliśmy, że spotkamy tu fajnych ludzi i nie pomyliliśmy się.
Podobnego zdania jest Małgorzata Siejak, która mieszka 20 km od Jarocina, o akcji dowiedziała się z Facebooka.

Najdłuższą odległość pokonał Marian Leder, który przyjechał aż z Katowic. Jego przyjazd ma nieco wspomnieniowy charakter:
- W jednostce wojskowej w Debrznie odbywałem służbę wojskową w latach 1984-86. Spędziłem tu 22 miesiące. Pamiętam z tamtych czasów pana Krzysztofa Myhala, z którym współpracowałem w jednostce wojskowej, majora Ryszarda Głuszca - zastępcę dowódcy pułku, pana podpułkownika Jana Beme. Zachęcony info na Facebooku o akcji sprzątania, postanowiłem tu przyjechać razem z żoną.
Uwielbiam zabytki, a pomaganie - to moja specjalność. Bardzo nie lubię, kiedy zabytki upadają albo idą pod koparkę i ktoś na ich miejscu stawia akwarium – nowoczesny budynek. Przyjechałem tu pomóc i mogę zapewnić, że każda wolna chwila będzie oddana temu pałacowi, przyjadę, jeśli tylko będę mógł. Być może następnym razem przyjadę z żoną, zięciem albo z synem. Całe serce oddam, aby ten pałac przywrócić do świetności. Wiele osób jest za tym, aby go odbudować, więc myślę, że przez 2-3 lata powinno się to udać. Będzie to kosztowne, ale powinno się udać, bo nie ma rzeczy niemożliwych. Mnie nie było trudno przyjechać tu aż z Katowic, więc może inne osoby też nie będzie przerażała odległość. W czasie tego weekendu w okolicach Debrzna świętuję 34. rocznicę wyjścia do cywila (było to dokładnie 15 sierpnia) oraz 56 urodziny, które obchodzę 12 sierpnia.
Zajmuję się hobbystycznie modelarstwem samochodowym, okrętowym i kolejowym oraz hard artystycznym.

Martyna z Warszawy z pięciorgiem przyjaciół opowiada:
- Na stronie facebookowej Dworki i pałace Bartek Cent zamieścił post o zakupie pałacu w Debrznie Wsi. Pisał, że będzie taka akcja porządkowania terenu przy pałacu, więc postanowiliśmy skorzystać z możliwości nietypowego spędzenia weekendu, tym bardziej, że w tegoroczne wakacje raczej nie planujemy zagranicznych wyjazdów. Jesteśmy pozytywnie zaskoczeni, że przyjechali tu ludzie z całej Polski. My od razu zadeklarowaliśmy się, że na takie akcje pomocy możemy przyjeżdżać w powiększonej, nawet dziesięcioosobowej grupie.

Właściciel pałacu, Bartosz Cent jest zaskoczony przebiegiem akcji:
- Akcja zakończyła się ogromnym sukcesem, bo zebrać ponad 30 osób z całej Polski, które będą pracować ciężko w 32-stopniowym upale, ale z uśmiechem na ustach - to jest niezwykły wyczyn. Tym bardziej, że zrobili to społecznie, za darmo, poświęcili swój czas, a nawet pieniądze – przecież przyjechała para, która pokonała 550 km, aby przyjechać do Debrzna Wsi. Uważam, że jest to coś niebywałego. Poznaliśmy dzięki temu wielu wspaniałych ludzi. Planujemy – jeśli pogoda na to pozwoli – we wrześniu kolejne spotkanie. Tworzymy film - reportaż z sobotnio-niedzielnej akcji, który udostępnimy na naszym kanale na You Tube „Ratujemy pałac”. Każdy będzie mógł obejrzeć, jak wszystko przebiegało, a może jeszcze zachęcimy innych do uczestnictwa następnym razem?

Pan Bartosz jest zaskoczony ilością pracy, która została wykonana jednego dnia:
- Widać, że jeśli człowiek pracuje dla jakiejś idei, to ta praca jest bardziej efektywna, niż ta, kiedy przyszedłby do pracy z przymusu, wykonanej tylko za pieniądze. To bardzo podbudowujące, że wszyscy ci wolontariusze bardzo chcieli pomóc. Mimo upału nikt nie narzekał, wszyscy sympatycy naszej akcji to osoby pełne pozytywnej energii, a dodatkowo - dobrze wykonujący swoje zadania.
Ludzie wielkiego serca – na przykład pan Marian z Katowic nie tylko przyjechał pomagać, ale przywiózł swoje narzędzia i nam je zostawił.
Pomogły nam także panie z Koła Gospodyń Wiejskich z Debrzna Wsi, dzięki którym wszyscy pracujący mogli posilić się pysznym bigosem z młodej kapusty w sobotę, a w niedzielę częstowały nas wyśmienitym leczo. Kiełbaski z grilla serwowane przeze mnie niestety nie mogły być konkurencją dla dań przygotowanych przez gospodynie.

Chciałbym w imieniu swoim i mojej rodziny jeszcze raz podziękować za udział w „Tajemniczym ogrodzie”, bo ta akcja stała się ważnym działaniem w naszym planie „Ratujemy pałac”. Zależy mi, aby była rozpoznawalna, bo dzięki temu może uda nam się zmotywować innych ludzi do ratowania zabytków w Polsce.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czluchow.naszemiasto.pl Nasze Miasto