O tym, że pacjenci z gminy Koczała nie będą się mogli szczepić przeciw Covid-19 w koczalskim ośrodku zdrowia, zaalarmowali nas mieszkańcy tej gminy.
- Tydzień temu ruszyła rejestracja. Najpierw były problemy, żeby w ogóle pielęgniarki zarejestrowały mnie do szczepienia. Kazały mi skorzystać z internetu. Nie mam w domu nawet komputera. To mi kazali zadzwonić do córki, syna, wnuka… Po wielkich awanturach zostałem zapisany w zeszycie. Kolejni moi sąsiedzi usłyszeli, że w Koczale szczepień nie będzie. Miały być, a nie będzie? Co tu się wyprawia? I jeszcze w ośrodku na cały dzień była odłożona słuchawka. Nie można było się dodzwonić. A co z teleporadami?
- denerwował się w rozmowie z nami starszy mężczyzna (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). - A w Trzebielinie potrafili to załatwić. Nawet, jak z gminy nie mieli numeru telefonu do kogoś, to obdzwaniali sołtysów. Tam jest obsługa na medal – dodaje mieszkaniec Koczały, przypominając, że przychodnia w Trzebielinie wcale nie zgłosiła się do Narodowego Programu Szczepień.
I okazuje się, że rzeczywiście prowadząca ośrodek zdrowia w Koczale doktor Elżbieta Król wycofała się z Narodowego Programu Szczepień. Przyczyną są problemy techniczne oraz czasowe.
- W ośrodku jesteśmy trzy: pielęgniarka środowiskowa, praktyki i lekarz. Nie damy rady fizykalnie, a próbowałyśmy. Proszę mi wierzyć, że we trzy starałyśmy się rejestrować pacjentów. Nie potrafimy korzystać z systemu do rejestracji. Na jedną rejestracje potrzebowałybyśmy co najmniej pół godziny. A co z resztą pacjentów? Z teleporadami? Mamy pod opieka około 2100 osób
– przyznaje doktor Elżbieta Król i przyznaje, że przeraziła, i ją, i pielęgniarki, cała procedura szczepień, zamawiania szczepionek, wycofywania… - Musiałabym mieć jeszcze jedną osobę, która zajmowałaby się tylko tym. Próbowałyśmy nawet wpisywać pacjentów na szczepienia do zeszytu i potem wprowadzać do systemu rejestrującego. Siedziałyśmy z filmikiem instruktażowym i też nam się to nie udało – wyjaśnia lekarka z Koczały i wtóruje jej pielęgniarka:
- Do tych szczepień powinien być oddzielny zespół. Łatwo jest zadeklarować, ale potem trzeba się z tego wywiązać. Gdybyśmy nie były w stanie szczepić, to od razu byśmy były na językach. Lepiej zrezygnować już teraz
– dodaje pielęgniarka.
O sytuacji powiadomieni zostali wójt Jerzy Bajowski, starosta Aleksander Gappa oraz pomorski oddział Narodowego Funduszu Zdrowia. Trwa gorączkowe szukanie lekarza i pielęgniarek, którzy podjęliby się szczepień na miejscu, w Koczale. Istnieje bowiem ryzyko, że pacjenci z tej gminy musieliby dojeżdżać na przykład do Człuchowa.
- Rozmawiałem już z prezes szpitala w Miastku, która przyznała, że trzeciej gminy, po Trzebielinie i Miastku, nie jest w stanie wyszczepić. Nie ma tylu lekarzy. Od trzech dni wydzwaniam po POZ-etach, żeby ktoś zgodził się przyjechać do nas
– wyjaśnia wójt Koczały Jerzy Bajowski i dodaje, że jest światełko w tunelu. - Jestem po wstępnych rozmowach z dużą firma medyczną w Szczecinku, która ma personel. Wierzę, że uda nam się zorganizować szczepienia w Koczale. Dla mnie to tez jest ważne. Muszę zapewnić dowóz pacjentów 80+. Wolę ich wozić do Koczały, a nie do Człuchowa czy Szczecinka – kwituje wójt Bajowski.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?